niedziela, 6 września 2015

Rozdział 39 "Jak długo jeszcze?"

Siedziałam na mojej ulubionej łące i zastanawiałam się nad sensem życia. Tydzień temu pogodziłam się z tatą, za to Ness dalej trzyma złość. Fochnęła się i tyle. Usłyszałam czyjeś kroki. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Dobrze wiedziałam kto nadchodzi.
- Można? - zapytała Ruda.
- Jasne. - pokiwałam głową. Renesmee usiadła obok.
- Ładne widoczki. - powiedziała, nie patrząc na mnie. 
- Też tak uważam. - uśmiechnęłam się.
- Słyszałam, że pogodziłaś się z rodzicami?
- Tak, ale mama mimo to dalej zachowuje się dziwnie. Praktycznie w ogóle nie wychodzi z pokoju i nie pozwala mi tam wchodzić. Nie wiem o co może chodzić... - Nessie długo milczała.
- Ty o niczym nie wiesz? - szepnęła w końcu. 
- O czym mam wiedzieć? - spojrzałam na nią pytająco. Wyglądała, jakby za chwilę miała płakać.
- Chodź. - wstała szybko i wyciągnęła do mnie rękę.  Ujęłam ją i podniosłam się. Ness zaprowadziła mnie do mojego domu. Weszła na górę, ja za nią. Cicho zapukała do pokoju moich rodziców. 
- Wejdź Ness... - usłyszałam zachrypnięty głos mamy. Był słaby, bardzo słaby. Renesmee otworzyła drzwi i weszła. Ja za nią. To, co zobaczyłam zupełnie zbiło mnie z tropu. Mama leżała na łóżku, wyglądała jak trup. Miała wielki, naprawdę wielki brzuch... Z jej prawej dłoni wystawała igła. Wampir podłączony do kroplówki?
- C...Co to jest? - wskazałam na jej brzuch. 
- Przepraszam... Miałam ci powiedzieć... - jej głos był taki cichy, kruchy...
- Co to jest? - powtórzyłam dobitnie.
- Twoja siostrzyczka... - szepnęła. Pokręciłam z niedowierzeniem głową. Przecież to niemożliwe.
- Jak..?
- Nikt nie przypuszczał, że historia z tobą się powtórzy. - wzruszyła ramionami.
- Kroplówka? - zapytałam, przenosząc wzrok na rurkę.
- Jad.
- Po co? - dalej nic nie rozumiałam. Skoro mama jest w ciąży powinna sie chyba cieszyć, prawda?
- Dominica... Nic nie zdarza sie dwa razy tak samo, kochana. - i wtedy mnie oświeciło. Zdałam sobie sprawę z tego, co mama powiedziała. Nic nie zdarza sie tak samo. Ten płód zabija mamę mimo wszystko. Nawet jad już jej nie pomaga. - Rozumiesz... - to było bardziej stwierdzenie niż pytanie.
- Nie. Dziadek cie uratuje. Jak nie on to ktos inny. Wujek Edward, ciocia Alice. Ktokolwiek! Wyjmą to z ciebie! - wrzasnęłam. 
- Nie chce tego. To dziecko przeżyje...
- Za cenę twojego życia. - powiedziałam przez łzy. Poczułam jak osuwam się na podłogę. Klęczałam na niej i płakałam.
- Nie płacz. - poprosiła mama. Słyszałam jakie ruchy wykonuje. Próbowała wstać, ale nawet na to była za słaba. To dziecko wysysało z niej wszystko. Tak samo... Jak ja kiedyś.
- Czemu ty też chcesz mnie zostawić? - zapytałam, podnosząc zapłakane oczy. Spojrzałam w oczy mamy. Niegdyś bijące złotym blaskiem, teraz szare, przygaśnięte.
- Nigdy cie nie zostawię. Zawsze będę z tobą. Wiesz, gdzie.
- Nie kłam! - zaniosłam się jeszcze większym płaczem. - Oni mówili to samo! Też obiecali! Nie ma ich! Zostawili mnie... - powoli sie podniosłam i podeszłam drzwi. Nawet nie zauważyłam, kiedy Ness opuściła pokój. - Robisz to samo... - wyszłam i natknęłam sie na tatę. Nagle skumulowała sie we mnie cała złość. Popchnęłam go z całej siły. Cofnął się o krok i przytrzymał mnie za ręce. - Ty jej to zrobiłeś! - krzyknęłam, patrząc prosto w jego oczy. Zbolałe, opuchnięte od płaczu oczy. - To twoja wina... - powiedziałam już ciszej.
- Ćśś... - uciszył mnie i przytulił mocno do siebie. Powoli zaczęłam się uspokajać. - Cichutko...
- Dlaczego ona chce nas zostawić? - załkałam. - Dlaczego?
- Pokochała dziecko, które jest w niej.
- Nawet go nie widziała.
- To samo było z tobą. - westchnął tata. - Wiedziała, że może umrzeć i nie bała się ryzyka. Dla ciebie. Jest gotowa to powtórzyć.
- Ale ja jej potrzebuje. Ty jej potrzebujesz. Wszyscy jej potrzebujemy... Nie stać nas na to, żeby ją stracić. - przytuliłam się do niego mocniej.
- Twoja mama jest i zawsze będzie z tobą, z nami. - jego łzy kapały mi po włosach. - Idź do niej. Ciesz sie tymi... Chwilami. - wiem co chciał powiedzieć. Ostatnimi chwilami. Pociągnęłam nosem i powolnym krokiem ruszyłam do pokoju rodziców. Położyłam sie obok mamy i bez słowa wtuliłam się w nią. Nie mogłam pojąć, dlaczego tracę wszystko i wszystkich, których kocham. Moje życie, kiedyś szczęśliwe, wali się jak parszywy domek z kart. Pamiętam, kiedy pierwszy raz ujrzałam Zayn'a. Pomyślałam wtedy, że jest całkiem niezły. Później mi się nie spodobał, jeszcze później go pokochałam i wiedziałam tyle: Nigdy nie przestałam. A mama? Te wszystkie chwile z nią. Rozmowy, śmiech, łzy, zabawa, krzyki niezrozumienia. Intrygi przeciw tacie. To tak bardzo ludzkie. A śmierć? Zupełnie nam obcą, a jednak tak bliska.
- Jak... - zapytałam cicho. - Jak długo jeszcze?
- Dwa, dwa albo trzy dni. Nie więcej. - to najgorsze słowa, jakie mogłam usłyszeć. Miałam stracić swoją matkę za dwa dni?! Tyle jeszcze przed nami doświadczeń, kłótni, zabawy, śmiechu. Miała stroić mnie do ślubu, pomóc dekorować nowy dom, pomóc w opiece nad dziećmi, spędzać wspólnie ze mną i z moją przyszłą rodziną święta. A teraz co? Zostawia mnie? Tak po prostu? Czym zawiniłam? Dlaczego to wszystko przytrafia sie mnie?! Co mam robić, by skończyć z tym nieszczęściem? Nie chce tak żyć. Świat normalnych ludzi jest inny. Mój mnie nienawidzi...


***


Tak więc.... Ten rozdział pisałam przy piosence Little Mix "Always be together" piękna piosenka. Aż się wzruszyłam :') No cóż.... Życzę miłego czytania :)
 

6 komentarzy:

  1. Wspaniały! Uwielbiam jak piszesz! Weny życzę! I z niecierpliwością czekam na NN :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie ciekawy :* Nie mogę się doczekać nexta ;* Zapraszam do mnie na konkurs :
    mojeoneshoty.blogspot.com/2015/09/konkursik.html?m=1 :)
    Buziaczki
    Dodo C.

    OdpowiedzUsuń
  3. Skoro jak napisałaś piosenka wzruszająca to nie dziwie się się ze rozdział taki sam :D Matko ,ale to smutne ;_;

    OdpowiedzUsuń
  4. Płaczę! Ja po prostu płaczę! O Boże... Co teraz będzie z Veronicą? I co z Niki? Jak ona sobie z tym poradzi? I Jacob! Boże... nie no brak mi słów. Mam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży. Życzę weny ~Dorcas

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejo!
    Rozdział wyszedł Ci bardzo fajny, a zarazem smutny! Trzeba mieć umiejętności, by przekazać smutek innym, Tobie się to udało.
    Szczerze mówiąc, to mam jeszcze nadzieję, że jakoś uratujesz mamę naszej bohaterki:( Zawsze mam doła, gdy ludzie umierają :C
    Czekam na nexta!
    ~AleksandraOla
    Ps. Zapraszam do siebie na 3 rozdział!! http://james-i-lily-nasza-bajka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń