poniedziałek, 30 marca 2015

LBA

"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."


Za nominację dziękuję Koti Uriel z bloga Jesteśmy nieśmiertelni


1. Edward czy Jacob

Edward


2. Jak według ciebie powinno zakończyć się przed świtem. 

Moim zdaniem zakończyło się idealnie


3. Łamanie reguł czy ich przestrzeganie.

Zależy w jakiej sytuacji


4. Masz autograf jakieś gwiazdy. Jak go zdobyłaś.


Nie :'(


5. Masz jakiś paskudny nawyk.

Przygryzam dolną wargę

6. Twoja najlepsza cecha.

Nwm... Nie potrafię mówić o sobie 

7. Najgorsza wada.


Lenistwo


8. Ulubiony przedmiot.

Angielski


9. Znienawidzony przedmiot.

Fizyka


10. Ukochana rzecz.


Rzecz? Hmm.. Telefon


11. Znienawidzona rzecz.


Nie mam zielonego pojęcia


Ja niestety nie mam kogo nominować 

sobota, 28 marca 2015

Rozdział 21 "Chyba w cuda chłopczyk wierzy..."

Kiedy was nie było 
wpadł do mnie Zayn z przyjaciółmi.
 Chcą mi pokazać Instytut.
 Z nimi jestem bezpieczna, 
niedługo wrócę.
 Buziaczki 
                                                      Nik


- Jestem gotowa! - zbiegłam na dół, trzymając w ręce liścik do rodziny. Niall popatrzył na mnie i szybko mi go wyrwał. Zagłębił się w nim.
- Hm... - mruknął po chwili. - Nie lepiej powiedzieć prawdę? - spojrzał na mnie. Tuż za nim pojawił się Liam.
- Walnij się w ten tleniony łeb! Jak tylko dowiedzą się, że coś jest nie tak od razu zaczną nas ścigać. Dzięki temu listowi jesteśmy kilka godzin do przodu. - wyjaśnił.
- Chyba że ta... Alice zobaczy nas w wizji... - dodał Louis. 
- Nie miewa wizji już od kilku lat. Ja i tata skutecznie je blokujemy. - uśmiechnęłam się. 
- Panie skończyły plotkować? - Zayn wyszedł z kuchni. - Pora ruszać.. - skierował się w stronę drzwi.
- Czekaj! - zawołał Lou. - Trzeba dać jej jakąś broń.. - Zayn powoli się odwrócił. 
- Daj jej swój łuk.. - wtrącił Harry.
- Mój łuk?! - powtórzył Louis.
- Widziałeś kiedyś, żeby pół-wilk dotknął serafickiego ostrza? - zapytał brunet z ironią. - Daj jej to i nie gadaj. Musimy ruszać. - wraz z bratem byli już na dole. Ja ruszyłam za Louis'em po łuk...
- Sekundę! - zagadnęłam, kiedy schodziliśmy po schodach. - Przecież ja nigdy nie strzelałam z łuku.
- To proste.. - mruknął Lou. - Strzelasz instynktownie. 
- Ale...
- Zawsze możesz zostać. - wtrącił Zayn, przytrzymując mi drzwi. Wytknęłam na niego język i wyszłam przed dom. Oparty o ścianę stał piękny drewniany łuk, a obok kołczan ze strzałami. Louis pomógł mi to zapiąć. Gotowi czekaliśmy, aż Zayn skończy gadać przez telefon. Zirytowany Liam usiadł na schodach i wpatrywał się w swoje czarne buty. - Nie martw się mam ładniejsze.. - mruknął Zayn. - Dowiedziałem się tylko tyle, że musimy rozszyfrować tą zagadkę. Nie wiemy gdzie teraz jest Arthur i wątpię, że się  dowiemy... Niall daj tą kartkę.. - wszyscy zaczęliśmy się wsłuchiwać w czytającego blondyna. 
- Czekajcie! - przerwałam mu w pół słowa. - Lepiej trochę się oddalić .Wujek Edward może nas usłyszeć. - wszyscy zgodnie kiwnęli głowami. Byłam gotowa na odrobinę biegu, ale Liam mnie zdziwił. Wyjął tą.. stelę z buta i zaczął coś bazgrać na pobliskim drzewie. Po chwili czarne ślady na pniu zajaśniały. To wyglądało jak drzwi... 
- Panie przodem. - uśmiechnął się. - Wyśle nas prosto do Seattle.
- Co to jest? - zapytałam rozdziawiając usta.
- Brama--- westchnął Zayn. - Taki teleport po twojemu. A teraz właź tam i nie gadaj..
- Ale...
- Zawsze możesz zostać.. - przypomniał mi Zayn. Co to to nie. Zdecydowanym krokiem ruszyłam przed siebie. Poczułam, że zanurzam sie w jakieś galaretowatej substancji. Po kilku sekundach spadania wylądowałam na czymś śmierdzącym. Wysypisko w Seattle. Cudnie...
- Auć! - syknęłam, gdy poczułam czyiś bucior na swoim kolanie.
- Wybacz. - rozpoznałam głos Harry'ego. - Lepiej się odsuń, chyba że chcesz Niall'a na sobie. On zjada do 9 pizz dziennie.. - czym prędzej zeszłam ze sterty śmieci. Zaczęłam się rozglądać. Niebo było zachmurzone.
- Niall słoniu złaź ze mnie! - krzyknął Louis.
- Jestem lżejszy niż ty! - odparował blondyn.


- Gdybyś nie wpierdzielał 10 pizz dziennie byłbyś piórkiem, wiesz? - dodał Liam. - Auć! Zayn! Weź tego łokcia no!
- Po co się pchasz tam gdzie nie masz..? - dołączył mulat.
- I właśnie dlatego nie lubię podróżować przez Bramę.. - zaczął narzekać Niall.
- Zamknijcie się! - zdyscyplinował ich Harry. - Nie mamy czasu na wasze kłótnie. Myślcie lepiej nad zagadką.. - właśnie. Zagadka. Nagle mnie olśniło.
- Ukryty tam, gdzie ciemność przez długi czas się tli.. - zaczęłam recytować z pamięci. - Gdy ciepła doświadczy wszystko się zniszczy...
- Mamy to na kartce.. - zauważył Lou.
- Nie o to chodzi. - spojrzałam na niego z uśmiechem. - Nie rozumiesz? - pokręcił przecząco głową.
- Ciepło go zniszczy.. Co niszczy gorąc, jakakolwiek wysoka temperatura?
- No..
- No śnieg! Ukryty tam, gdzie ciemność przez długo czas się tli.. - zacytowałam znów.
- Śnieg i ciemność? - dołączył się Liam. - Coś z zimą...
- Gdzie przez długi czas jest ciemno? - wznowiłam pytanie.
- Noc polarna.. - zauważył Niall.
- Biegun Północny! - wykrzyknął Zayn. - Brawo! - podszedł do mnie i mnie przytulił. Wow.. to było takie.. dziwne, ale i miłe.. Puścił mnie i się zarumienił. Spojrzał na Harry'ego. - Rysuj bramę! - Harry wyjął stelę i zaczął kreślić runy na starych drewnianych drzwiach. Takich zarobaczonych i fuuj..
- Tym razem ja wchodzę ostatnia! - zastrzegłam. - Nie będzie wam zimno?
- Mamy znaki rozgrzewające... - uśmiechnął się Louis. - A ty... jesteś w samej bluzie.
- Mówisz to do wilka... - zauważył Liam.
- No tak..
Po chwili wylądowaliśmy w puchatym śniegu. Nie było mi zimno. Właściwie była to stała temperatura.
- To co dalej? - zapytał Louis, otrzepując się ze śniegu.
- Myślimy.. - odpowiedział sarkastycznie Liam.
- Czego najbardziej się boicie? - zapytałam.
- Co to ma do rzeczy? - zauważył Harry.
- Przezwyciężyć własne słabości, strach i rozpacz.. - zacytowałam.
- Ruiny zamków i podziemia.. - odparli wszyscy razem.
- Wow.. - uśmiechnęłam się. - Co za syndrom.. A więc trzeba znaleźć jakieś stare ruiny.
- Pora iść za ptaszkami.. - blondyn wskazał na niebo. Dokładniej na klucz ciemnych kruków. Wszyscy spoglądaliśmy na niego jak na wariata. - Kruki... - wyjaśnił. - Lubia opuszczone cegły.. Zamek jest z cegieł.. kamieni...
- Dobra prowadź.. - rozkazał Harry. Szliśmy tak przez pół godziny. Wśród zasp, śniegu.. błe.. mokre i zimne. Nie lubie zimy. W oddali zaczęły majaczyć jakieś dziwne kształty. Trochę jak mur. Tak. To zdecydowanie mur. Po 10 minutach doszliśmy do przerdzewiałej bramy.
- I am the champion.. - zaczął nucić Niall. - I am the champion.. na na na na na na..
- A w łeb chcesz czempionie? - wtrącił Louis. - Właź. - skierowaliśmy sie do okrągłej studni. Zajrzałam w głąb. Pustki..
- Tam.. - wskazał Louis dłonią. Wszyscy spojrzeliśmy na duże mosiężne drzwi.
- Nikt się tu nie zapuszcza? - szepnęłam.
 -Najwidoczniej.. - odpowiedział mi szept Zayna. Szybko wyciągnął swoje srebrne ostrze. - Wyjmij łuk i idź za mną. - rozkazał. Niall i Louis stanęli po obu stronach drzwi. Harry razem z Liam'em i Zayn'em stali przede mną. Posłusznie wyciągnęłam łuk i naciągnęłam strzałę. Przypomniałam sobie momenty, gdy oglądałam Władcę Pierścieni. Starałam się robić to samo co elfy.. Zabawnie to brzmi.
- Na trzy.. - usłyszałam szept Niall'a. - Raz.. dwa..
- Czekaj! - przerwałam. Sama nie wiem czemu. - Nie wydaje się wam to dziwne? Przecież mówiliście, że kruki tu przesiadują, a teraz nie ma ani jednego.. Jest tak cicho i spokojnie.. Nie ma żywej duszy.
- Ona ma rację.. - poparł mnie Liam. Coś tu nie gra.
- Tylko co? - dołączył Niall.
- Rozdzielmy się.. - zaproponował Harry. - Ja, Zayn i Niall przeszukamy lochy, a Liam, Louis i Niki piętra.
- W lochach przyda się łuk.. - zauważył Zayn. - Niki idzie z nami, a Niall z Lou i Liam'em.
- No dobra.. - zgodził się Niall. Reszta też nie miała sprzeciwów.
- Idziesz za nami i w razie czego wiej jasne? - poprosił Zayn.
- Mhm.. - mruknęłam i popchnęłam go na przód. Chyba w cuda chłopczyk wierzy...

wtorek, 17 marca 2015

LBA

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

Za nominację dziękuję Dorcas Meadowes-Black z bloga  

Pytania od Dorcas:
1. Skąd pomysł na bloga?
Przeczytałam kilka blogów o "Zmierzchu" i coś mnie natchnęło, 
by stworzyć własną historię.
2. Dlaczego akurat taka tematyka?
Uwielbiam wampiry
3. Ulubiony(a) bohater(ka) filmowy(a)/książkowy(a)?
A mogę podać dwóch??
Książkowy: Edward Cullen, filmowy: Jace Wayland
4. Ulubiona książka/cykl/saga?
Prócz "Zmierzchu" i "Harry'ego Potter'a" to "Władca Pierścieni" "Dary Anioła" "Eragon"
5. Czego boisz się najbardziej?
Paająki..
6. Ulubiony zespół/wykonawca?
One Direction <3
7. Ulubiona postać z horroru (wampir, wilkołak itp.)
Wampir
8. Kolor, który najlepiej cię opisuje?
Ciemnoniebieski
9. Zwierzę, które najlepiej cię opisuje?
trudne pytanie.. nwm..
10. Czego nienawidzisz najbardziej?
Fałszywych ludzi
11. Wymarzone miejsce na wakacje? 
Londyn

Moje nominacje:






Pytanie ode mnie:
1. Jak długo tworzysz blogi?
2. Masz inne blogi, prócz tego nominowanego?
3. Ulubiona książka?
4. Ulubiony film?
5. Ulubiony zespół/wykonawca?
6. Znienawidzona książka?
7. Ulubiony przedmiot w szkole?
8. Znienawidzony przedmiot w szkole?
9. Ile masz lat?
10. Ulubiona potrawa?
11. Opisz siebie w trzech słowach.

piątek, 13 marca 2015

Rozdział 20 " Znaleźć tego kretyna z wielkimi wizjami. "

_Oczami Niki_

- Proszę! Proszę! Proszę! Proszę!- już od kilku minut błagam mamę, żeby pozwoliła mi nie iść do szkoły. Chce spędzić trochę czasu z denalczykami, a poza tym nie mam ochoty patrzyć jak Lucas i Ness wdzięczą się do siebie jak dwa gołąbeczki, które się kochają i .. Błe! Rzygam tęczą!
- Tylko dziś.. - zgodziła się w końcu. Jest! Tak! Tak! Tak! - Tylko wytłumaczysz się Ness..
- Niby z czego?
- Z tego, że dziś sama będzie w szkole.. - hahahaha nie. Ona ma Lucasa i to jej wystarczy. Przecież mnie nie potrzebuje. Ma swoją wielką miłość i dobrze jej z tym..

_Oczami Ness_

Aaaa! Właśnie jestem w drodze do szkoły. Niki powiedziała mi tylko, że nigdzie dziś nie jedzie. Nie mam zamiaru jej błagać. Chce zostać, niech zostaje. Mam Lucasa <3Wreszcie dojechaliśmy do szkoły. Gdy wychodziłam tata złapał mnie za rękę.
- Uważaj na niego... - powiedział. - Zastanów się czy jest wart waszej przyjaźni.. - uśmiechnął się lekko i mnie puścił.Powoli zaczęłam iść w stronę szkoły. Jaka przyjaźń? Przecież ja  i Niki jesteśmy ze sobą związane czy to się jej podoba czy nie. Zawsze będziemy sobie bliskie. Ktoś zaszedł mnie od tyłu i położył mi obie dłonie na oczach tak, że nie mogłam nic zobaczyć. Poczułam tą dobrze znaną mi woń.
- Lucas? - zapytałam i mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Skąd wiedziałaś księżniczko? - opuścił ręce i stanął na przeciw mnie.
- Poczułam twój zapach.. - Lucas podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Trzymając się za ręce poszliśmy na pierwszą lekcje. Było mi tak błogo i spokojnie. Mimo tych wszystkich spojrzeń nakierowanych na nas, czułam się bezpieczna.  Bezpieczna i szczęśliwa... Było mi trochę przykro, bo Nik nie potrafi cieszyć się moim szczęściem. Czy ona naprawdę nie widzi, że ja go kocham?! Przyjaciele Lucasa rozmawiali ze mną normalnie, przyjaźnie. Za to jego "koleżanki" nie odzywały się do mnie ani słowem. Wyczuwam zazdrość...
- Renesmee? - odwróciłam głowę w stronę, z której dobiegał głos. Spoglądały na mnie brązowe zaniepokojone oczy.. Zygmunta? Zbigniewa? Nie, już wiem!
- Zack! - odpowiedziałam.
- Zayn.. - poprawił mnie. Aj.. Blisko byłam.
- Czego chcesz? - mój Lucas objął mnie ramieniem.
- Pogadać.. - odparł Zack.. Zayn! - Na osobności.. - zaznaczył.
- Nessie? - Luc spojrzał na mnie.
- Za chwilę wracam.. - pocałowałam go w policzek i odeszłam kawałek razem z Zayn'em.
- Wybacz, że przerywam ci to jakże wspaniałe pławienie się w tłumie, ale.. Gdzie jest Nik? - czy ten dziwak się o nią martwi?
- A co cię to interesuje, co? - zapytałam podejrzliwie.
- Tego idioty Aramisa nigdzie nie ma. Horan drugi idiota miał go nie spuszczać z oczu, ale.. wolał kretyn iść na pizzę.. - teraz to już koleś był serio zdenerwowany..
- Martwisz się o nią? - zapytałam z niedowierzaniem. Zac... Zayn spuścił oczy i nic nie odpowiedział. Postanowiłam już go dłużej nie męczyć. - Jest w domu. Chciała nacieszyć się naszymi gośćmi. - wyjaśniłam. - Tam jest bezpieczna.
- To dobrze... - wyglądał jakby kamień spadł mu z serca. - Dziękuje.. - uśmiechnął się lekko i wybiegł z sali.
Wróciłam do Lucasa i reszty. Mój ukochany nie przestawał mnie obejmować. Tylko o tym marzyłam..

_Oczami Nik_

- No nawijaj.. - siedziałam na drzewie razem z Tanya'ą. Spojrzałam na nią.
- Ale o czy...
- Mnie nie oszukasz.. - gwałtownie mi przerwała. - Widziałam co było w tym liście. Co to za chłopak?
- Nikt ważny.. - broniłam się dalej.
- Gadaj! - zarządziła z uśmiechem. Wiedząc, że nie da mi spokoju, opowiedziałam jej o Aramisie i o tym wszystkim... Gdy skończyłam przez dłuższą chwilę nic nie mówiła.
- Dziewczyno! - zaczęła podniosłym głosem. - Na twoim miejscu pędziłabym co sił do tego faceta i nakreśliła mu wyraźne zasady. Walcz o niego. Przekonaj go do naszej diety. Jeśli cię kocha to zrobi to dla ciebie..
- Mam iść i go błagać, żeby się nawrócił?! - omal nie spadłam z tego drzewa. - Co to to nie! Swoją godność mam!
- Moja córeczka! - dobiegł nas z dołu głos zadowolonego taty.
- Nie podsłuchuj! - skarciła go Tanya, po czym wyrwała kawałek dość twardej kory i rzuciła nią w tatę.
- Pudło! - krzyknął jeszcze i pobiegł w las. Jemu to naprawdę jest na rękę. Najchętniej zamknąłby mnie w domu i odciął od wszystkich chłopaków.
- Niki.. - zaczęła, ale tym razem łagodniej. - Pewnie wiele razy to słyszałaś, ale.. Spójrz na twoich rodziców. Mimo tych wszystkich przeciwności losu są razem, pokonali wszystkie przeszkody, mają dziecko. Ciebie! Twoja mama się nie poddała, a mogła. Czym by teraz było jej życie? Niczym..
- A co jeśli to się nie uda? Jeśli Aramis się nie nawróci? Irina i Laurent...
- Irina i Laurent to inna bajka. Ten facet od początku miał złe intencje... Ten twój.. Jak on miał? Aramis.. Muszkieter.. Wychowywany na żelaznych zasadach, był żołnierzem samego króla, honor, męstwo, odwaga, służba... Uczono go, by być gotowym do poświęceń.. - wypowiedziała ostatnie słowa, po czym lekko zeskoczyła na ziemię.
- Ej! - zawołałam. - Nie pomożesz mi?
- Sama sobie poradź! Przynajmniej będziesz miała czas na przemyślenia.. - zadowolona z siebie weszła do domu. Cudnie. Zaczęłam gramolić się na dół. Może ona ma racje? Może warto spróbować?
 Siedziałam na łóżku i czytałam książkę, gdy Zayn wpadł do mojego pokoju.
- Ej! - wrzasnęłam. - Kultury to cię w tym twoim Instytucie nie nauczyli?!
- Nie mamy czasu! - zganił mnie. - Potrzebuje twojego dziadka i to migiem!
- Ale co się stało? - szybko wstałam z łóżka.
- Nie pora teraz na wyjaśnienia, no już!
- Są na polowaniu! Dziadek, Eleazar, babcia, Carmen, wujkowie..
- Gdzie są książki twojego dziadka?!
- Na dole w gab...
- Prowadź! - szybko zbiegłam z tym małpiszonem na dół i pokazałam księgozbiór dziadka.
- Szukaj wzmianki o Kamieniu Leateris, inaczej Kamień Życia.. byle szybko. - wyciągnęłam pierwszą z brzegu książkę i zaczęłam wertować kartki. Zayn tymczasem wyciągnął telefon.
- Ja mam szukać jakiś pierdół, a ty będziesz przez telefon pierdzielił?! - wydarłam się.
- Dzwonie po Niall'a i Louis'a.. - wyjaśnił krótko. Wróciłam do książki. Jakieś kielichy, misy, legendarne potwory, strzygi, agminosy... ale nic o kamieniach. Wzięłam kolejną. Zayn rzucił jakąś 1000 stronicową księgę przede mnie i zaczął ją przeglądać.
- Po co ci wiadomości o tym Kamieniu? - zapytałam, nie podnosząc wzroku.
- Pytania później. Skup się na szukaniu. - spojrzałam na niego. - Proszę.. - dodał. No. Teraz to mogę szukać. Tylko ciekawa jestem po co. Szukaliśmy już ok. 15 minut. Do pokoju wpadł blondynek i jego kolega. Bez słowa wzięli kolejne książki i zaczęli przeglądać. Minęło kolejne 15 minut.
- Mam! - wrzasnął blondyn. Czy on się przypadkiem nie farbuje?
- Czytaj! - ponaglił go Louis.

Kamień Leateris zwany również Kamieniem Życia. 
Bardzo stary artefakt. Stworzono go ze szczątków
 pierwszego wampira. Ma moc wskrzeszania. 
Za jego pomocą można przywrócic do życia spalone wampiry.
 Powoduje on również, że ożywione wampiry będą pod panowaniem tego,
 kto je wskrzesił. Ich wola będzie od niego uzależniona.

 Ukryty tam, gdzie ciemność przez długi czas się tli.
 Ni to gwiazda go rozjaśni, ni to słońce.
 Bo gdy ciepła doświadczy, wszystko się zniszczy,
 a marzenie Draculi się ziści.
 Czeka tam on, razem ze swoim skarbem, na głupca,
 który się odważy.
 Przezwyciężyć własne słabości, strach i rozpacz.. 
Dostanie to czego pragnie, 
ale to i tak potworem go uczyni...

- Niedobrze.. - mruknął Zayn. Szybko zamknął książkę i odłożył ją na miejsce. - Lou dzwoń do Harry'ego i Liam'a i zapytaj czy trafili na jego ślad.
- Czyj ślad? - zapytałam.
- Niall idź na górę i dokładnie się rozejrzyj.. Ktoś może nas obserwować. - oboje skinęli głowami i wykonali powierzone im zadania.
- Zayn?! - zapytałam najgroźniej jak potrafiłam. Spojrzał na mnie. Jego oczy dotąd spokojne i brązowe stały się rozbiegane i prawie ciemne. - Co się dzieje?
- I tak prędzej czy później się dowiesz.. - mruknał. - Kojarzysz tego przyjaciela Aramisa? Arthura? - kiwnęłam głową. Nigdy tak naprawdę nie rozmawiałam z najlepszym przyjacielem Aramisa... - Myśleliśmy, że to Aramis jest zagrożeniem, ale popełniliśmy błąd. To Arthur. On pragnie.. Wiem, że to zabrzmi jak z porąbanej telenoweli, ale spróbuj nie wybuchnąć śmiechem. Arthur chce wskrzesić Draculę...
- Co? - powtórzyłam z niedowierzaniem. 
- Dracula. Pierwszy wampir na świecie. Potężny wampir. Z jego pomocą ten stuknięty Arcio chce stworzyć armię, a ludzi zamknąć w obozach.
- Jakich obozach?
- Takich z drutami kolczastymi. By powoli ich zabijać. Rozumiesz? - pokiwałam z niedowierzaniem głową. 
- A.. Ale skąd wy o tym wiecie? 
- Idiota pisze pamiętnik... - Zayn na chwilę uśmiechnął się, a jego oczy zabłysły dawnym blaskiem, ale zaraz znów pociemniały. - Trzeba go znaleźć... - Zgiął się i ze swojego buta wyciągnął dziwne coś. Takie prostokątne coś...
- To stela.. - wyjaśnił. Tak, dużo mi to dało. - Każdy Nocny Łowca ma swoją. To nimi nakreślamy Runy




Okeej powiedzmy, że coś skumałam. Szybko zdjął koszulkę i zaczął kreślić jakieś bazgroły. Gdy skończył znów na mnie spojrzał.
- Dziękuję.. - uśmiechnął się i wyszedł z pokoju. - Niall, Lou! - wybiegłam za nim.
- Czekaj! - zagrodziłam mu drogę. - Dokąd to?
- Znaleźć tego kretyna z wielkimi wizjami. - wzruszył ramionami.
- Idę z wami. - zadeklarowałam bez wahania. Za mną zjawił się brunecik i blondynek. 

- Nie. - odpowiedział Zayn.
- Słuchaj no. - pogrozilam mu palcem. - Tam gdzie jest Arthur może być też Aramis. Nie pozwolę, żeby coś mu się stało... Rozumiesz?!
- Zayn.. - wtrącił się Niall. - To jednak pół wampir, pół wilk. Może sie przydać.
- To niebezpieczne.. - wysyczał Zayn.
- Głosujmy. - zaproponowałam. - Kto jest za? - Lou i Niall podnieśli ręce. - Przegłosowane!
- Jeśli coś jej się stanie, to będzie wasza wina. - Zayn mordował przyjaciół wzrokiem.
- Nie gadaj tyle tylko pomóż mi ze Znakami. - poprosił uśmiechnięty Lou. - A ty.. - wskazał na mnie. - Lepiej się przebierz i zostaw kartkę rodzinie...

czwartek, 5 marca 2015

Rozdział 19 " W jego ustach to brzmi tak słodko... "

- Myślisz, ze znajdą tego nowego wampira? - Ness już po raz dziesiąty zadała to samo pytanie.
- Nie wiem! - krzyknęłam. - Daj mi w końcu spać! Nie naćpałam się piccolo jak niektórzy i nie chodzę jak z automatu! - od godziny leżymy w łóżkach, a ona od godziny świergoli mi nad uchem.
- Ahh tak.. Bądź łaskawa wyrzucić tego Zayn'a czy Aramisa z głowy i... - w tym momencie nie wytrzymałam i gwałtownie podniosłam się z materaca.
- Przestań! Nie mam w głowie ani tego idioty Zayn'a ani Aramisa jasne?
- Mnie nie oszukasz.. Ciągle o nim myślisz..
- Wiesz co? Ja... Tak, masz rację. - wtedy poczułam potrzebę, aby wyrzucić to wszystko z siebie. - Ciągle myślę o Aramisie i nie mogę wyrzucić go z głowy. A tak bym chciała.. Tak cholernie bym chciała. Przestać już go kochać, przestać się martwić, ale nie mogę... To wszystko dzieje się wbrew mnie. Nawet nie masz pojęcia ile razy marzyłam, żeby to nigdy się nie stało, abym go nigdy nie poznała. Wtedy wszystko byłoby prostsze, łatwiejsze...
- Przepraszam... - szepnęła tylko i już więcej nic nie mówiła. W gruncie rzeczy to dobrze. Mogłam zamknąć się razem z moim bólem i przez najbliższe 9 godzin nie kontaktować. Wole cierpieć w milczeniu...
Obudził mnie dźwięk naciskanych klawiszy. Wujek Edward wrócił i czyta wiadomości Ness? Nie... To raczej mało prawdopodobne. Przecież czyta je wtedy, gdy jesteśmy w szkole. Ta to ma dopiero przerąbane. W sumie to u mnie nie ma wielkiej różnicy. Tata jest.. Szkoda gadać. Widać jaki jest. Wstałam i podeszłam do biurka, przy którym siedziała Renesmee. Energicznie z kimś pisała. Jedni to serio nie mają kultury. Żeby pisać do kogoś o 6 nad ranem.  Spojrzałam na ekran i już wiedziałam z kim ta moja kuzynka pisze.
- Lucas. - skwitowałam. Ruda tylko spojrzała na mnie i szeroko się uśmiechnęła. Już chciała coś powiedzieć, ale jej przerwałam. - Daruj sobie. Nie chce nic wiedzieć. Nic mnie ten idiota nie obchodzi.
- Tylko nie idiota.. Jest słodki i przystojny i...
- I mówi do ciebie Ruda. Podobno tego nie lubisz...
- W jego ustach to brzmi tak słodko...
- Zaraz rzygnę... - mruknęłam do siebie. Jednym ruchem zabrałam ubrania, które sobie wczoraj przygotowałam i zawlokłam się do łazienki. Gdy ubrana i uczesana wróciłam do pokoju, Ness dalej siedziała w tej samej pozycji. Zrezygnowana wyszłam do kuchni. Wujek Edward siedział na krześle i czytał książkę. Gdy mnie zobaczył odłożył ją, po czym zaczął mi się dziwnie przyglądać.
- Co? - zapytałam. - Mam coś na twarzy?
- O Niki... - ciocia Bella zaszła mnie od tyłu. - Wszystko dobrze?  - o co u licha im chodzi?
- Nie masz przypadkiem gorączki? - ciocia przyłożyła mi rękę do czoła. - To normalna temperatura...
- A nie uderzyłaś się w coś? - zagadnął znów wujek. Spojrzałam na niego spod byka. - No nie rób takiej miny... - uśmiechnął się.
- To może łaskawie powiecie mi o co chodzi? - zapytałam z ironią.
- A o to, że zazwyczaj ciężko wywlec was z łóżka, a jakbyś nie wiedziała jest...
- 6:12.. - dokończyła ciocia. Aa.a... To o to chodzi...
- Ness pisze z tym dziwakiem Lucasem, to dlatego... - czy ja przypadkiem nie powiedziałam za dużo?
- Nie,, - sprostował wujek, gwałtownie wstając z krzesła. - Powiedziałaś w sam raz.. - skierował się do pokoju Renesmee. Spodziewałam się, że zacznie się rozmowa, w czasie której podsłuchując oczywiście, będę mogła ponabijać się z mojej drogiej kuzyneczki, która obudziła mnie o szóstej rano! Niestety przeliczyłam się. Ciocia zatrzymała wujka i coś tam zaczęła do niego mruczeć. Nie usłyszałam dokładnie co. Mniejsza o to. Rabanu nie będzie. To źle.
- To ja się już będę zbierać.. - powiedziałam prawie sama do siebie i wymijając ciocię i wujka weszłam do pokoju Ness. To co zobaczyłam wprawiło mnie w osłupienie. Tarzała się po podłodze i wtulała w twarz poduszkę. - Potrzebna interwencja lekarza.. - zawołałam przez ramię. Ness, gdy zauważyła, że przyszłam wskazała na laptopa. Nie widząc innego wyjścia usiadłam i zaczęłam czytać.

Lucas pisze:
Podobam ci się?

Ty piszesz:
Co?

Lucas pisze: 
Oj daj spokój. Wiem, że ci się podobam.. Z resztą tak jak ty mi..

Ty piszesz:
Serio?

Lucas pisze:
Jak najbardziej. Spróbujemy?

Ty piszesz:
Ale co?

Lucas pisze:
I to w tobie kocham.. Poczucie humoru. :*

Ty piszesz
:)

Lucas pisze:
Renesmee Carlie Cullen czy zostaniesz moją dziewczyną? 

Ty piszesz:
Tak?

Lucas pisze: 
Kocham cię :* Do zobaczenia w szkole. Muszę jeszcze odrobić lekcję. Pa skarbie <3

Ty piszesz:
Pa :*

Wstałam z krzesła i stanęłam nad tą wariatką. 
- Czy tobie już całkiem odbiło? - zapytałam krzyżując ręce na piersi. - Jak można zacząć chodzić z człowiekiem przez wiadomość mailową? Wytłumaczysz? Zero jakiejkolwiek kultury.. Powinien zapytać cię na żywo, a nie.. I jak ty to sobie teraz wyobrażasz?
- Nie wiem.. - powiedziała jakby w ogóle nie przejmując się tym co przed chwilą powiedziałam. - Kocham go... I może po prostu nie miał odwagi..
- Jasne.. - mruknęłam. - Nie miał odwagi. Znasz go może przez miesiąc i co? Tak nagle stwierdzasz, że go kochasz? To chore!
- Nie ja całowałam się z gościem na ślubie Jane, po czym kazałam mu spadać.. - wypomniała mi. Zabolało. Na samo wspomnienie tego co się wtedy stało. Wyrzuciłam ręce w górę w poddańczym geście.
- Rób co chcesz.. To twoje życie... - szybko spakowałam swoje rzeczy i wyszłam z pokoju. Drogę zagrodziła mi ciocia Bella.
- Daj jej trochę czasu.. - poprosiła. - Ona naprawdę ma świra na punkcie tego chłopaka...
- Wiem... - rzuciłam i przedostałam się do drzwi wyjściowych.
- Nie zostaniesz na śniadanie? - zapytał wujek Edward z troską.- Wybacz jej to ostatnie. Na pewno nie chciała cię zranić...
- Dziękuję, nie jestem głodna... - odpowiedziałam i wyszłam. Puściłam się biegiem i po chwili byłam już na ganku. Przynajmniej tutaj nikt nie będzie grzebał mi w głowie. Weszłam do środka. Poczułam zapach. Wampira. Kilkoro wampirów. Pobiegłam do salonu.
- Alex! - Tanya podbiegła do mnie i mocno mnie uściskała. - Jak ty wyrosłaś.. - denalka dokładnie mnie obejrzała.
- Miło cię widzieć Tanya.. - uśmiechnęłam się. - Ale to nie tak mam na imię... Pamiętasz?
- Oj, daj spokój. Wiesz, że Alex bardziej do ciebie pasuje. Alexandra, Alex, Alexis...
- Daj jej odetchnąć.. - podeszła do nas Kate. - Miło cię widzieć kochana.. - wampirzyca również mnie uściskała.
- Nasza Alex... - teraz przyszła pora na Carmen i Eleazara. Uściskom nie było końca. W końcu rozsiedliśmy się wygodnie.
- I co z tym nocnym wypadem? - zapytałam w końcu.
- A co ty taka ciekawska? - zagadnął wujek Emmett.
- Widzisz? - odpowiedział mu wujek Jasper. - Jednak ma coś po tobie.. - wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- Przynajmniej ma coś po mnie..
- A jak myślisz po kim odziedziczyła takie wspaniałe umiejętności walki jak nie po mnie co? - brew złotowłosego wujka powędrowała do góry.
- Ekhm... - mama odchrząknęła. - Przypominam, że parę razy z tobą wygrałam.
- Byłem wtedy w złej formie..
- To dowiem się co się stało?
- Poszliśmy w miejsce, gdzie zeszłym razem znaleźliście tego człowieka.. - zaczął dziadek. - Ale tam już go nie było. Tropiliśmy dalej i natknęliśmy się na...
- Na nas.. - przerwał Eleazar. - Tego człowieka, jak i wielu innych zabił nowo narodzony. Nie wiemy skąd przyszedł ani czego szukał. Był także u nas. Pozabijał niektórych w miasteczku. Postanowiliśmy go wytropić. Szliśmy za nim aż tutaj. Ten człowiek był jego ostatnią ofiarą. W czasie kiedy paliliśmy jego ciało Jacob razem z watahą musiał się na niego natknąć. Po zatarciu śladów ogniska wróciliśmy i pochowaliśmy zmarłego jak należy...
- I wtedy spotkaliśmy Was... - uśmiechnęła się Carmen.
- I o to tyle zamieszania? - prychnęłam.
- Tak jakby.. - dodała babcia.
- No nic...Długo zostajecie? - zapytałam z nadzieją w głosie. Miałam szczerą nadzieje, że zostaną dość długo. Bardzo ich lubię.
- A co? - zapytała z uśmiechem Carmen. - Wyganiasz nas? - przerwał nam dzwonek. Zapach.. Ten zapach... Znajomy zapach.
- O nie.. - jęknęłam. Dziadek poszedł otworzyć, po chwili wrócił,a za nim szli przybysze. Blondyn i loczek. A na końcy ciemnowłosy szogun. - Idź sobie.. - mruknęłam.
- Niki! - syknęła mama. - Przestań...
- Hmm.. Złote oczy... - powiedział Zayn. - Witam. Jestem Nocnym Łowcą. Nazywam się Zayn, a to mój brat Harry i przyjaciel Niall. Wpadliśmy tylko tak ogarnąć czy państwo też zywią się krwią zwierząt.
- Wygląda na to, że tak.. Nie będziemy przeszkadzać.. - wtrącił Harry.
- Może jednak zostaniecie? - zapytała babcia.
- Dziękujemy.. - uśmiechnął się pięknie Niall. - Ale musimy jeszcze posprzątać zbrojownie i nakreślić Znaki więc...
- Pacan.. - Zayn uderzył blondynka w łeb. - Jeszcze powiedz, że musisz iść do kibelka i zeżreć 3 duże pizze. Państwa to nie interesuje. Dziękujemy i do zobaczenia... - ciemnowłosy po raz ostatni się uśmiechnął, po czym wraz z resztą wycofał się z salonu. Znów zaczęliśmy żywo rozmawiac. I znów dzwonek. To na pewno znów ten patafian Zayn. Ale przeliczyłam sie. Dziadek przyszedł na górę trzymając w rękach wielki bukiet róż. Ma z babcią jakąś rocznicę czy co? Podszedł do mnie i z uśmiechem podał mi bukiet. Drżącymi rękami wzięłam go i zaczęłam czytać malutką karteczkę przywiązaną do bukietu złotą wstążką.

Będę walczył,
 do póki chodzę po tym świecie...
Twój A.

Gdy skończyłam czytać poczułam ciepło ], przyjemne ciepełko oblewające całe moje ciało. Ale wiem, że nie mogę dopuścić do takich emocji. Szybko wstałam i poszłam do kuchni. Z pogardą wrzuciłam kwiaty do kosza na śmieci. Siląc się na spokój i uśmiech wróciłam do pokoju. Usiadłam wygodnie. Chciałam sprawiać wrażenie wyluzowanej i beztroskiej, ale coś nie bardzo mi to wychodziło. Inni patrzeli na mnie ze zdziwieniem. Prócz mamy. Ona wiedziała co mi leży na sercu. Znów podjęła rozmowę, wybawiając mnie z niekomfortowej sytuacji...