sobota, 28 marca 2015

Rozdział 21 "Chyba w cuda chłopczyk wierzy..."

Kiedy was nie było 
wpadł do mnie Zayn z przyjaciółmi.
 Chcą mi pokazać Instytut.
 Z nimi jestem bezpieczna, 
niedługo wrócę.
 Buziaczki 
                                                      Nik


- Jestem gotowa! - zbiegłam na dół, trzymając w ręce liścik do rodziny. Niall popatrzył na mnie i szybko mi go wyrwał. Zagłębił się w nim.
- Hm... - mruknął po chwili. - Nie lepiej powiedzieć prawdę? - spojrzał na mnie. Tuż za nim pojawił się Liam.
- Walnij się w ten tleniony łeb! Jak tylko dowiedzą się, że coś jest nie tak od razu zaczną nas ścigać. Dzięki temu listowi jesteśmy kilka godzin do przodu. - wyjaśnił.
- Chyba że ta... Alice zobaczy nas w wizji... - dodał Louis. 
- Nie miewa wizji już od kilku lat. Ja i tata skutecznie je blokujemy. - uśmiechnęłam się. 
- Panie skończyły plotkować? - Zayn wyszedł z kuchni. - Pora ruszać.. - skierował się w stronę drzwi.
- Czekaj! - zawołał Lou. - Trzeba dać jej jakąś broń.. - Zayn powoli się odwrócił. 
- Daj jej swój łuk.. - wtrącił Harry.
- Mój łuk?! - powtórzył Louis.
- Widziałeś kiedyś, żeby pół-wilk dotknął serafickiego ostrza? - zapytał brunet z ironią. - Daj jej to i nie gadaj. Musimy ruszać. - wraz z bratem byli już na dole. Ja ruszyłam za Louis'em po łuk...
- Sekundę! - zagadnęłam, kiedy schodziliśmy po schodach. - Przecież ja nigdy nie strzelałam z łuku.
- To proste.. - mruknął Lou. - Strzelasz instynktownie. 
- Ale...
- Zawsze możesz zostać. - wtrącił Zayn, przytrzymując mi drzwi. Wytknęłam na niego język i wyszłam przed dom. Oparty o ścianę stał piękny drewniany łuk, a obok kołczan ze strzałami. Louis pomógł mi to zapiąć. Gotowi czekaliśmy, aż Zayn skończy gadać przez telefon. Zirytowany Liam usiadł na schodach i wpatrywał się w swoje czarne buty. - Nie martw się mam ładniejsze.. - mruknął Zayn. - Dowiedziałem się tylko tyle, że musimy rozszyfrować tą zagadkę. Nie wiemy gdzie teraz jest Arthur i wątpię, że się  dowiemy... Niall daj tą kartkę.. - wszyscy zaczęliśmy się wsłuchiwać w czytającego blondyna. 
- Czekajcie! - przerwałam mu w pół słowa. - Lepiej trochę się oddalić .Wujek Edward może nas usłyszeć. - wszyscy zgodnie kiwnęli głowami. Byłam gotowa na odrobinę biegu, ale Liam mnie zdziwił. Wyjął tą.. stelę z buta i zaczął coś bazgrać na pobliskim drzewie. Po chwili czarne ślady na pniu zajaśniały. To wyglądało jak drzwi... 
- Panie przodem. - uśmiechnął się. - Wyśle nas prosto do Seattle.
- Co to jest? - zapytałam rozdziawiając usta.
- Brama--- westchnął Zayn. - Taki teleport po twojemu. A teraz właź tam i nie gadaj..
- Ale...
- Zawsze możesz zostać.. - przypomniał mi Zayn. Co to to nie. Zdecydowanym krokiem ruszyłam przed siebie. Poczułam, że zanurzam sie w jakieś galaretowatej substancji. Po kilku sekundach spadania wylądowałam na czymś śmierdzącym. Wysypisko w Seattle. Cudnie...
- Auć! - syknęłam, gdy poczułam czyiś bucior na swoim kolanie.
- Wybacz. - rozpoznałam głos Harry'ego. - Lepiej się odsuń, chyba że chcesz Niall'a na sobie. On zjada do 9 pizz dziennie.. - czym prędzej zeszłam ze sterty śmieci. Zaczęłam się rozglądać. Niebo było zachmurzone.
- Niall słoniu złaź ze mnie! - krzyknął Louis.
- Jestem lżejszy niż ty! - odparował blondyn.


- Gdybyś nie wpierdzielał 10 pizz dziennie byłbyś piórkiem, wiesz? - dodał Liam. - Auć! Zayn! Weź tego łokcia no!
- Po co się pchasz tam gdzie nie masz..? - dołączył mulat.
- I właśnie dlatego nie lubię podróżować przez Bramę.. - zaczął narzekać Niall.
- Zamknijcie się! - zdyscyplinował ich Harry. - Nie mamy czasu na wasze kłótnie. Myślcie lepiej nad zagadką.. - właśnie. Zagadka. Nagle mnie olśniło.
- Ukryty tam, gdzie ciemność przez długi czas się tli.. - zaczęłam recytować z pamięci. - Gdy ciepła doświadczy wszystko się zniszczy...
- Mamy to na kartce.. - zauważył Lou.
- Nie o to chodzi. - spojrzałam na niego z uśmiechem. - Nie rozumiesz? - pokręcił przecząco głową.
- Ciepło go zniszczy.. Co niszczy gorąc, jakakolwiek wysoka temperatura?
- No..
- No śnieg! Ukryty tam, gdzie ciemność przez długo czas się tli.. - zacytowałam znów.
- Śnieg i ciemność? - dołączył się Liam. - Coś z zimą...
- Gdzie przez długi czas jest ciemno? - wznowiłam pytanie.
- Noc polarna.. - zauważył Niall.
- Biegun Północny! - wykrzyknął Zayn. - Brawo! - podszedł do mnie i mnie przytulił. Wow.. to było takie.. dziwne, ale i miłe.. Puścił mnie i się zarumienił. Spojrzał na Harry'ego. - Rysuj bramę! - Harry wyjął stelę i zaczął kreślić runy na starych drewnianych drzwiach. Takich zarobaczonych i fuuj..
- Tym razem ja wchodzę ostatnia! - zastrzegłam. - Nie będzie wam zimno?
- Mamy znaki rozgrzewające... - uśmiechnął się Louis. - A ty... jesteś w samej bluzie.
- Mówisz to do wilka... - zauważył Liam.
- No tak..
Po chwili wylądowaliśmy w puchatym śniegu. Nie było mi zimno. Właściwie była to stała temperatura.
- To co dalej? - zapytał Louis, otrzepując się ze śniegu.
- Myślimy.. - odpowiedział sarkastycznie Liam.
- Czego najbardziej się boicie? - zapytałam.
- Co to ma do rzeczy? - zauważył Harry.
- Przezwyciężyć własne słabości, strach i rozpacz.. - zacytowałam.
- Ruiny zamków i podziemia.. - odparli wszyscy razem.
- Wow.. - uśmiechnęłam się. - Co za syndrom.. A więc trzeba znaleźć jakieś stare ruiny.
- Pora iść za ptaszkami.. - blondyn wskazał na niebo. Dokładniej na klucz ciemnych kruków. Wszyscy spoglądaliśmy na niego jak na wariata. - Kruki... - wyjaśnił. - Lubia opuszczone cegły.. Zamek jest z cegieł.. kamieni...
- Dobra prowadź.. - rozkazał Harry. Szliśmy tak przez pół godziny. Wśród zasp, śniegu.. błe.. mokre i zimne. Nie lubie zimy. W oddali zaczęły majaczyć jakieś dziwne kształty. Trochę jak mur. Tak. To zdecydowanie mur. Po 10 minutach doszliśmy do przerdzewiałej bramy.
- I am the champion.. - zaczął nucić Niall. - I am the champion.. na na na na na na..
- A w łeb chcesz czempionie? - wtrącił Louis. - Właź. - skierowaliśmy sie do okrągłej studni. Zajrzałam w głąb. Pustki..
- Tam.. - wskazał Louis dłonią. Wszyscy spojrzeliśmy na duże mosiężne drzwi.
- Nikt się tu nie zapuszcza? - szepnęłam.
 -Najwidoczniej.. - odpowiedział mi szept Zayna. Szybko wyciągnął swoje srebrne ostrze. - Wyjmij łuk i idź za mną. - rozkazał. Niall i Louis stanęli po obu stronach drzwi. Harry razem z Liam'em i Zayn'em stali przede mną. Posłusznie wyciągnęłam łuk i naciągnęłam strzałę. Przypomniałam sobie momenty, gdy oglądałam Władcę Pierścieni. Starałam się robić to samo co elfy.. Zabawnie to brzmi.
- Na trzy.. - usłyszałam szept Niall'a. - Raz.. dwa..
- Czekaj! - przerwałam. Sama nie wiem czemu. - Nie wydaje się wam to dziwne? Przecież mówiliście, że kruki tu przesiadują, a teraz nie ma ani jednego.. Jest tak cicho i spokojnie.. Nie ma żywej duszy.
- Ona ma rację.. - poparł mnie Liam. Coś tu nie gra.
- Tylko co? - dołączył Niall.
- Rozdzielmy się.. - zaproponował Harry. - Ja, Zayn i Niall przeszukamy lochy, a Liam, Louis i Niki piętra.
- W lochach przyda się łuk.. - zauważył Zayn. - Niki idzie z nami, a Niall z Lou i Liam'em.
- No dobra.. - zgodził się Niall. Reszta też nie miała sprzeciwów.
- Idziesz za nami i w razie czego wiej jasne? - poprosił Zayn.
- Mhm.. - mruknęłam i popchnęłam go na przód. Chyba w cuda chłopczyk wierzy...

8 komentarzy:

  1. W końcu NN :) Wyszło super <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorki że drętwy komentarz ,ale nie da się opisać moich uczuć inaczej. XD

      Usuń
  2. Wow! Ekipa detektywistyczna. Zupełnie jak Sherlock Holmes i Watson :D
    Niall ma takie genialne pomysły nieprawdaż? Zresztą reszta też.
    Niki jest strasznie uparta! Ale lubię ją taką.
    Z tymi Elfami to pojechałaś na całego. Hahahha...nie mogłam. Poprawiłaś mi humor. :)
    Albo z tą bramą...hahahha...dalej się z tego śmieję. Dobrze, że Niki się odsunęła. Przynajmniej nie ucierpiała tak jak reszta. ;)
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    Ciekawe, czy rodzinka zacznie coś podejrzewać w związku ze zniknięciem tej upartej dziewuszki :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział cudowny! Ciekawa jestem czy Cullenowie się domyślą gdzie jest Nik. Trudno to przewidzieć. Akcja cudowna. Ciekawa jestem co będzie dalej. Pozdrawiam ~Dorcas

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałaś nominowana do LBA więcej informacji na blogu
    http://jestesmyniesmiertelni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam już dawno, ale dopiero teraz mam czas skomentować.
    Rozdział udany, jestem ciekawa jak dalej rozwinie się akcja, zapowiada się bardzo ciekawie, nie mogę się doczekać.
    Krótko dzisiaj, ale postaram si.ę zrekompensować w kolejnym rozdziale, mam nadzieję, że pojawi sie już niedługo.
    Pozdrawiam i życzę weny! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojeju! Właśnie zaczęłam czytać tego bloga i powiem ci...strasznie wciąga.
    Hahahaha "I am the champion"
    Czemu ty zawsze wygarniasz mu, że je za dużo pizz ?
    I wcale nie jest gruby, ani nie jest słoniem! Louis mówi głupoty.
    Sie nie zna.
    JA wiem lepiej. A Lou to łoś ;(
    Tak więc, czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, tak, Lou się myli. Co do tych pizz to kwestia przyzwyczajenia :D

    OdpowiedzUsuń