Wpadłam do domu jak oparzona.
-
Gdzie jest dziadek? - krzyknęłam.
- Ma dyżur w szpitalu... - usłyszałam głos babci. Szybko wybiegłam z domu i ruszyłam w stronę szpitala. Na recepcji przywitała mnie wredna, sześćdziesięcioletnia baba.
- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się sztucznie. - Ja do doktora Carlisle'a Cullen'a.
- Co ci dolega? - zapytała uważnie mi się przyglądając.
-
Nic. Muszę pilnie porozmawiać ze swoim dziadkiem...
- Dziadkiem?
- Jestem adoptowaną córką jego adoptowanej córki. - wyjaśniłam.
-
Renesmee? - kobieta zmarszczyła brwi.
-
Dominica! - rzuciłam.
-
Co się dzieje? - za mną zjawił się dziadek.
-
Bogu dzięki, że jesteś. - odetchnęłam. - Musimy pilnie porozmawiać.
- Chodź. - lekarz uśmiechnął się i zaprowadził mnie do swojego gabinetu.
-
Ta kobieta jest straszna... - zapewniłam, zamykając za sobą drzwi.
- To prawda. - ukazał swoje lśniące zęby. - Co było tak ważne, że nie mogło poczekać do wieczora?
-
Skup się proszę. - uprzedziłam. - Znasz może Andrew McCalisster'a, albo Emmanuel'a Rosev'a?
- Zanim ci odpowiem, bądź łaskawa wyjaśnić, po co ci to wiedzieć?
- Ciekawość? - mruknęłam.
- Za długo jesteś córką swojego ojca, żebym ci wierzył. O co chodzi?
- Najpierw obiecaj, że nikomu nie powiesz. - poprosiłam.
-
Obiecuje. - położył prawą dłoń na sercu.
-
Oni są tacy jak ja. - wyjaśniłam cicho. - Pół wampiry - pół wilki. Chce po prostu wiedzieć na czym stoję. Ile będę żyć. Jak oni sobie z tym radzą, bądź radzili. Rozumiesz?
-
Rozumiem. - przytaknął. - Ale muszę cie rozczarować. Nie znam żadnego z nich.
-
Pomyśl! - zaczęłam. - To dla mnie bardzo ważne.
-
Niestety. - wzruszył ramionami. - Nie potrafię ci pomoc. Przykro mi.
-
Nic, a nic? - upewniłam się.
-
Niestety.
-
No trudno. - wzruszyłam ramionami. - To cześć. - powoli ruszyłam w stronę wyjścia ze szpitala. Wygląda na to, że nici z moich planów. A już miałam nadzieję. Taką malutką, ale jednak. Wygląda na to, że do końca życia będę żyła w niewiedzy. Byłam tak pogrążona w myślach, że nie zauważyłam przechodnia. Potrąciłam go. Wylądował na ziemi.
- Przepraszam! - powiedziałam i wyciągnęłam rękę, by pomóc nieznajomej wstać.
- Nie chciałam, przepraszam, zamyśliłam się...
-
Nic się nie stało. - brunetka wstała i otrzepała się.
-
Ja... - spojrzałam jej w twarz. Wydawała się znajoma. Te niebieskie oczy. Gdzieś już je widziałam. - My się znamy?
- Nie przypominam sobie. - dziewczyna obdarowała mnie uśmiechem. - Jestem Charlotte.
-
Dominica. Jesteś stąd?
- Nie. - pokręciła głową. - Przyjechałam do rodziny. - wydawało mi się, że jest troszkę zmieszana.
-
Może znam? - drążyłam. - To małe miasteczko. Wszyscy się znamy.
-
Nie sądzę. - odpowiedziała szybko. - Wybacz, ale musze juz iść. Śpieszę się. Do zobaczenia.
-
Cześć. - powiedziałam. Obie ruszyłyśmy w swoje strony. Dalej nie mogłam zapomnieć tych niebieskich tęczówek. Były takie znajome, zarazem bliskie. Postanowiłam pójść do Instytutu. Po prostu poczytać.
Byłam tak pochłonięta książkami, że nie zauważyłam późnej godziny. Szybko pobiegłam do domu. Cicho weszłam na górę.
- Nic jej nie powiedziałeś? - usłyszałam głos taty.
-
Tak jak prosiłeś. - odparł dziadek. Ta rozmowa staje się coraz bardziej interesująca. - Moim zdaniem powinieneś jej powiedzieć.
-
Jeszcze czego? Nie znasz mojej córki? Wpadnie na jakiś bezsensowny pomysł z wyjazdem do Europy.
- Czemu miałabym wyjechać do Europy? - zapytałam, wchodząc do pomieszczenia. Tata odwrócił się w moją stronę.
-
Bo... - zaczął. - Ja.. Emm... Tego... No... Carlisle? - spojrzał znacząco na dziadka.
-
Jane i Quil wyprowadzili się do Francji, a twój ojciec boi się, że będziesz chciała pojechać do nich. - wyjaśnił z uśmiechem.
-
Aha? - czułam, że to nie jest prawda. - Nie musicie się obawiać. Quil potrafi być bardziej opiekuńczy niż ty tato. - ruszyłam do swojego pokoju. Wiedziałam, że dziadek kłamie. Dowiem się, o co tak naprawdę im chodzi. Oj dowiem sie...
Okłamali ją. No jasne. Carlisle i kogoś by nie znał? Ciekawa jestem czy odkryje prawdę. Życzę weny ~Dorcas
OdpowiedzUsuńWszystko dzieje się szybko i rozdział ma taką aurę szybkości ,ale również zabawnie. Nie wiem czy długo to pisałaś ,ale czuje jak byś wpadła na pomysł i napisała go w minute :D Rozdział czyta się szybko i przyjemnie :D <3 Szkoda że krótki ,ale jest super więc to wynagradza <3
OdpowiedzUsuńHah dobrze czujesz ;)
UsuńPrzeczytałam wszystko! <3
OdpowiedzUsuńPodoba mi się jak piszesz, wszystko się tak fajnie czyta, jestem ciekawa o czym takim rozmawiali, że nie chcieli powiedzieć Lily prawdy..
Z niecierpliwością czekam na następny rodział i życzę weny! :D
~AleksandraOla