czwartek, 13 sierpnia 2015

Rozdział 36 " Przecież nie kombinuje! "

Cały lipiec minął mi dość szybko. Ciągłe spanie i rozpaczanie zajmowało mi sporo czasu. W końcu wzięłam się w garść i postanowiłam coś ze sobą zrobić. Wstała z łóżka i podążyłam do łazienki. Przejrzałam się w lustrze. Nawet jak na trupa wyglądam masakrycznie. Doprowadziłam się do porządku i mozolnie zeszłam na dół.
- O, księżniczka zaszczyciła nas swoją obecnością. - rzucił wujek Emmett. Cała rodzina siedziała w salonie. Wszystkie spojrzenia były utkwione we mnie i wszystkie wyrażały współczucie. Odetchnęłam głęboko.
- Ciesz się, że masz zaszczyt być moim wujkiem. - wysiliłam się na uśmiech. - Mieć za siostrzenicę księżniczkę? To się nie często zdarza. Rodzinna narada i to beze mnie? - weszłam w głąb salonu.
- Tak sobie tylko siedzimy. - ciocia Alice wzruszyła ramionami. Nikt inny się nie odezwał.
- Okeey... - usiadłam na wolnym skrawku kanapy, obok dziadka. - Jakoś dziwnie się zachowujecie...
- My? - wujek Emmett sie roześmiał. - Dziewczyno, to ty od miesiąca chodzisz jak trup i albo śpisz, albo płaczesz w poduszkę.
- Może to dlatego, że w połowie jestem trupem, co? - warknęłam. - Nie zauważyłeś?! - rozejrzałam się po twarzach tu obecnych. - Co się z wami wszystkimi dzieje?! - wstałam.
- Proszę usiądź. - poprosiła babcia.
- Po co? - spojrzałam na nią. - Żeby wysłuchiwać tego, jak bardzo macie dość mojego dziecinnego zachowania i ciągłych kłótni z Renesmee? Znosić kazania, jaka to jestem, i pouczenia jaka powinnam być?! Kochana i dobra, jak Ness? Uśmiechnięta?! To powiem wam tyle, że powody, dla których uśmiechałam się każdego dnia od ucha do ucha już nie wrócą. Musicie się z tym pogodzić. - wzruszyłam ramionami. - Po prostu... - zacisnęłam zęby. - Traktujcie mnie jak powietrze. Tak będzie lepiej. Wy róbcie to, co robiliście dotychczas i mi pozwólcie siedzieć w pokoju i o nic nie pytajcie. - ruszyłam w stronę wyjścia. Nikt nawet mnie nie zatrzymywał. Tym lepiej. Niech oni żyją swoim własnym życiem. Ja mam swoje, chociaż nie... Mojego życia już nie ma. Jest tylko ślepa egzystencja. Ciekawa jestem jak długo będę chodzić po tym świecie. Przecież wilkołaki się starzeją. Co prawda powoli, ale jednak. Nie mogę być jedyną w swoim rodzaju. Ktoś musiał się urodzić taki, jak ja. Pół wilk - pół wampir. Stworzenie zrodzone z wampira i wilka. Tylko jak taką osobę odnaleźć?Poczułam wibracje w kieszeni. Wyjęłam telefon i odebrałam wiadomość.

Renesmee:
Znów strzelasz fochy?
 O co poszło tym razem? 
Chcesz porozmawiać? 
Wiesz, gdzie mnie szukać...

Ty:
 Odczep się! 

Rensesmee:
Nie. Idę cię szukać. 
Wiesz, ze prędzej, czy później cię znajdę. 

Ty: 
Odpieprz się ode mnie i od moich spraw!
Mam cię dosyć! 
Chcesz się bawić w mamusię, to powiedz Lucas'owi,
 a mi daj święty spokój.
Nikt cię o twoją "pomoc" nie prosił!!!


Wygląda na to, że przynajmniej chwilowo mam ją z głowy. Zadowolona schowałam telefon i ruszyłam w miejsce, które od dobrego miesiąca staje się dla mnie prawdziwym domem. 
 *
W Instytucie jak zwykle panował mrok. Skierowałam się do mojego ulubionego miejsca: biblioteki. Przechadzałam się po niej, czytając tabliczki przy każdym z regałów. "Anioły", "Demony", "Powstanie świata", "Listy Razjela"... Właściwie nie miałam pojęcia, czego szukam. Po chwili pewna półka przykuła moją uwagę. " Istoty pół - krwi "
- Bingo! - szepnęłam sama do siebie. Wyjęłam pierwszą książkę z brzegu. Wyglądała na taki, jakby spis... Tytuł pierwszego rozdział to "Pół - wampiry pół - ludzie". Kilka kartek dalej pod tytułem " Pół - czarodzieje pół - wampiry" widniały kolejne nazwiska. Wertowałam tak całą księgę, aż w końcu znalazłam "Pół - wampiry pół - wilkołaki" Widniały tam tylko cztery nazwiska. W tym ostatnie... moje? Przejechałam palcem po napisie. Wygląda na to, że ta książka sama się pisze? Przecież to niemożliwe... Z resztą. Na tym świecie chyba wszystko jest możliwe. Podsumowując mam nazwiska trzech osób, których w ogóle nie znam. I bardzo możliwe, że są porozrzucane na różnych kontynentach. Znam tylko dwie osoby, które mogą mi pomóc.
*
- Cześć dziadku! - wparowałam do domu dziadka, potykając się o własne nogi. Zatrzymałam się w małym salonie. Na kanapie siedział nie kto inny jak zadowolony Embry.
- W Biedronce mieszkasz? - rzucił. - Drzwi!
- Daruj sobie, nie jesteś u siebie. - warknęłam.
- Ty tez nie.
- Nie pyskuj do wyższych stopniem, Call. - wytknęłam na niego język.
- To, że jesteś córka Jacob'a nie zmienia faktu, że ja jestem jego ulubieńcem i zastępcą. - wyszczerzył się.
- Jak już trafnie zauważyłeś jestem jego córką i drugą najważniejszą osobą należąca do Czarnej Watahy, więc możesz mi buty czyścić. A co do zastępcy możesz być co najwyżej zastępcą mojego zastępcy, bo to ja jestem zastępcą taty...
- Pokaż mi to na papierku.
- Dobra, koniec zabawy. Gdzie dziadek?
- W garażu, a gdzie może być? - prychnął. - Młode, a głupie...
- Idiota... - syknęłam i pobiegłam do garażu. - Dziadku! - zawołałam, widząc tatę mojego taty, który rozmawiał o czymś z panem Charlie'm. - Cześć. - schowałam książkę za plecami.
- O! - policjant spojrzał na mnie. - Cześć Dominica. - w odpowiedzi posłałam mu nikły uśmiech.
- Miło cię widzieć. - dostrzegłam ciepło w oczach dziadka.
- To ja już... - komendant wskazał drzwi i wyszedł z pomieszczenia.
- Musisz mi pomóc... - wypaliłam. Szybko otworzyłam księgę na wcześniej zaznaczonej stronie. - Znasz któregoś z nich? Andrew McCalisster, Emmanuel Rosev, Elijah Wood? To bardzo ważne. Zastanów się.
- Elijah Wood... To kuzyn naszych przodków. Kuzyn mojego pradziada. Pochodził z linii Aetary.
- Cholera... Czyli nie żyje?
- Już ze dwieście lat. Tak właściwie, to po co ci te informacje?
- Czysta ciekawość... - mruknęłam.
- Myślę, że co do dwóch pozostałych, to Carlisle może coś wiedzieć. Leć do niego. - uśmiechnął się. - A jak już się dowiesz proszę nie kombinować i przyjść do mnie.
- Przecież nie kombinuje! - oburzyłam się.
- Moja droga wrodziłaś się w swojego tatę. On dzień w dzień przyciągał kłopoty. A teraz już biegnij.
- Dzięki, cześć. - pobiegłam do wyjścia ze szczerym uśmiechem na twarzy.

3 komentarze:

  1. Ta... Niki jak nic wrodziła się w ojca. Uparta jest tak jak Jacob. No cóż rodział jak zawsze świetny. Ciekawa jestem czy Niki znajdzie tę pozostałą dwójkę. Kto wie... Życzę weny i pozdrawiam ~Dorcas

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli Niki umrze szkoda :( Polubiłam ją. To najlepsza postać w twoim opowiadaniu. Bez urazy. Dobrze jednak postąpiła z Nessi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie, spokojnie. Niki jeszcze się nigdzie nie wybiera. Ktoś umrze, ale z pewnością nie ona. ;)

      Usuń