niedziela, 2 sierpnia 2015

Rozdział 34 "Ty się nigdy nie odczepisz!"

Od dwóch tygodni moje życie to istna rutyna. Pobudka, list do chłopaków, jedzenie i spanie. I tak w kółko. Od wyjazdu jeszcze ani razu nie zadzwoniłam do żadnego z nich. Boję się usłyszeć głos, mając świadomość, że być może już nigdy nie usłyszę jego właściciela. Właśnie leżałam na łóżku, gdy do pokoju wszedł tata. Zamknął drzwi i usiadł na rogu.
- Co się z tobą dzieje? - zapytał. - Od dwóch tygodni zachowujesz się jak zombie. Jesz i pijesz tylko z konieczności. Nigdzie nie wychodzisz. Masz wakacje. Wyjdź gdzieś z Ness. Wypruwa sobie żyły, wymyślając różne atrakcje, a ty tylko...
- Jeśli znów masz zamiar rozczulać się nad tym, jaka to ja jestem zła, a Renesmee wspaniała, to lepiej wyjdź. - odwróciłam się tak, że leżałam teraz na brzuchu.
- Martwię się o ciebie. Mama też. Czemu nie chcesz ze mną o tym porozmawiać? - pogłaskał mnie po włosach. - Przecież kiedyś byliśmy tak blisko.
- Nie zrozumiesz. - wzruszyłam ramionami, nadal wtulając się w poduszkę.
- Chociaż spróbuje. - spojrzałam na tatę, a jego twarz rozjaśnił uśmiech. W sumie to nie mam nic do stracenia. Opowiedziałam mu wszystko. Nic nie pomijałam. Nawet walki w lesie.
- Bałaś się, że nie zrozumiem. - zaczął, gdy ze łzami w oczach skończyłam mówić o pustce, jaką czuję. - Doskonale wiem, co teraz czujesz.
- Jak to? - wtuliłam się w niego mocniej.
- Twoja mama i ja. Nie od razu byliśmy cudowną parą...
- Wyjaśnij... - zachęciłam. Nigdy tak naprawdę nie rozmawiałam z rodzicami jak to z nimi było. Nic nie wiedziałam.
- Twoja mama od drugiej gimnazjum miała chłopaka. Ben'a. Bardzo się kochali. Natomiast ja i mama byliśmy tylko przyjaciółmi. Była mi siostrą. Potem zjawili się Cullen'owie. Jeszcze wtedy miałem ich za wrogów. Twoja mama zaprzyjaźniła się z nimi. Bałem się o nią, dlatego próbowałem przemówić jej do rozsądku, aby trzymała się od nich z daleka. Problem w tym, że byłem pozbawiony kilku argumentów. Mianowicie nie mogłem powiedzieć "Uważaj, to wampiry! Chwila nieuwagi i wyssą ci krew!". Twoja mama, jak wiesz, to uparta istota. Zerwaliśmy ze sobą kontakt. Byłem wtedy w rozsypce. Zachowywałem się jak ty, albo i gorzej. Wtedy zjawiła się ciocia Bella. Wmówiłem sobie, że ją kocham. Jednak nie było to prawdą. Twoja mama została przemieniona przez James'a. Tego samego, który polował na ciocie Bellę. James twoją mamę zmienił, a jej ukochanego zabił. Przeżywała to bardzo mocno. Tego wieczora, kiedy to się stało Ben odprowadzał ją do domu. Natknęli się na głodnego James'a. Potem znalazł ich Edward. W czasie kiedy twoja mama przeżywała stratę Ben'a, miłość Edwarda i Belli kwitła. Podczas bitwy z Victorią zostałem ranny. To doskonale pamiętasz, bo ciągle mi wypominasz. Kiedy połamany leżałem w łóżku twoja mama przychodziła do mnie. I tak odbudowaliśmy nasze relacje, był ślub i ty.
- Jaki z tego morał?
- Taki, że prawdziwej miłości nie zniszczy choćby nie wiem jak długa rozłąka. - ucałował mnie w czubek głowy. - Chociaż wolałbym, żebyś chłopców zostawiła w spokoju na jeszcze tak z 20 lat..
- Tato...
- Dobrze, dobrze. 10?
- Nie. - zaśmiałam się. To chłopcy zostawili mnie...
- Uparta jesteś.
- Jak mama. - wzruszyłam ramionami.
- Jake! Jacob!! - usłyszeliśmy z dołu krzyk mamy.
- O! O wampirze mowa.. - westchnął tata. - Ciekawe, co znów zrobiłem. - mruknął i pobiegł do mamy.
- Ty! - do pokoju wpadła Ness. Liczyłam na chwilę spokoju, a tu proszę. Nic z tego.
- Ja. Dominica Veronica Black. Co dalej? - zapytałam poirytowana i opadłam na łóżko.
- Przeczytaj choć jeden! - poprosiła Ruda i położyła obok mnie kolejny stos listów. - Jeden... - pisnęła.
- Potem dasz mi spokój ?! - warknęłam. Kiwnęła głową. Sięgnęłam po pierwszy list z góry.

Droga Dominico!

Siedzę dalej w tej mojej rodzinnej dziurze, która zwała się kiedyś Twierdzą Muszkieterów. Teraz przechrzczono ją na Twierdze D'Artagnan'a, sam nie wiem czemu. Moim zdaniem to Atos był najlepszym szermierzem z nas. Nikt nie mógł mu dorównać. 
Wracając... 
Siedzę sobie tutaj, od czasu do czasu poluje na niedźwiedzie. Żyć nie umierać. Jeśli można tak powiedzieć.
Wychowałem się tutaj, więc miło tak wrócić do rodzinnych stron. Pamiętam, że gdy jeszcze byłem 16-letnim chłopcem, wyobrażałem sobie siebie za parędziesiąt lat. Obok mnie piękna żona, biegające dzieci, albo i wnuki. Nikłe marzenia... Skończyłem jako wiecznie młody, samotny wampir. Ciekawe, co? 
Jak co dzień ciekaw jestem, co u ciebie? Jak ci się układa z Wayn'em? Wreszcie odnalazłaś szczęście? Mam taką nadzieje. Wiem, że robię to w każdym liście, bo wciąż mam nadzieje. Proszę. Odpisz Niki. Napisz, jak się czujesz, co u ciebie słychać.
Na wieczność twój.

 Aramis

- Zadowolona? - spojrzałam na Ness, gdy skończyłam czytać te wypociny. Zgniotłam kartkę i wrzuciłam do śmietnika.
- Ej! - spojrzała na mnie jak na idiotkę. - Co ty wyrabiasz?
- Wyrzucam śmieci.
- Odpisz mu.
- Nie!
- Odpisz, to się odczepię.
- Ha ha ha... Ty się nigdy nie odczepisz. - powiedziałam poważnie.
- Obiecuję, że ja już nie będę do niego pisać. Tylko ty odpisz. - poprosiła.
- Kartkę... - wycedziłam. Renesmee otworzyła szufladę biurka i wyjęła pierwszą, lepszą kartkę oraz długopis. Przez chwilę zastanawiałam się, co mu napisać. Prawdę? W końcu wyskrobałam COŚ. Ale nie wiem, czy można to nazwać listem.

Cześć!

Prosiłeś, wielokrotnie prosiłeś, o odpowiedź. Oto ona. Chcę, żebyś wiedział, że przeczytałam tylko jeden z twoich listów. Jak się za pewne domyślasz, pod przymusem Renesmee. A właśnie, A propos Renesmee. Z łaski swojej przestań z nią knuć, dobrze? Będę bardzo wdzięczna. Teraz odpowiem na twoje pytania: U mnie wszystko dobrze. Z Zayn'em układa mi się rewelacyjnie. Odnalazłam szczęście BEZ ciebie i mam nadzieje, że tak zostanie. (Nie bierz tego do siebie... Albo bierz. Jak chcesz.) Czuję się świetnie. To tyle. Z pewnością słyszałeś już o tej całej historii z Wyrocznią. Wiedz, że mimo wszystko nie traktuje tego poważnie. Zniknąłeś z mojego życia i zostańmy przy tym. Tak będzie lepiej. Nie pisz już, proszę. 

Dominica



***
No i wracam do Was z kolejnym rozdziałem. Dziś akurat mam paskudny humor, więc wczułam się bardziej w sytuację Niki i stworzyłam krótki filmik. Mam nadzieję, że przybliży on Wam jej uczucia. To chyba tyle... Miłego czytania i oglądania ;*

6 komentarzy:

  1. Wow cudne a ten filmik nic tylko płakać :*
    Zapraszam na mojego nowego bloga
    mojeoneshoty.blogspot.com/?m=1 :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny. Biedna Niki! Ale czemu ona jest taka uparta?! Mam nadzieję, że w końcu się przekona do Aramisa. Cieszę się, że Niki w końcu nawiązała kontakt z tatą. Życzę weny ~Dorcas

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział super. Nie dziwie się zachowaniu Niki. No trochę więzi z tata i historii :) Filmik ekstra muzyka jak i obrazki idealnie pasowały. Bardzo lubię takie filmy. Jakiego programu używałaś? Życzę ci weny na kolejny wspaniały rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękna piosenka w tym filmiku.
    Czekam na więcej i weny życzę!

    OdpowiedzUsuń