* Pół roku później*
- Koooocham wakacje! - wrzasnęła Ness, gdy weszłyśmy do jej domu.
- Też bym je kochał, gdybyś miała choć trochę lepsze oceny. - wtrącił wujek Edward.
- Oj tam, oj tam. - obie ruszyłyśmy do pokoju rudej.
- Lucas gdzieś wyjeżdża? - zapytałam.
- Do ojca, do Delphi na cały lipiec. - odpowiedziała, rozkładając się wygodnie na łóżku. - Chciał, żebym pojechała z nim, ale... Tata. - pokiwałam głową.
- Pewnie się boi, że gdy będziecie całkiem sami skombinujecie małe, słodkie Wyrocznie... - roześmiałam się.
- Jesteś niemożliwa! - Ness rzuciła we mnie poduszką i po chwili sama się roześmiała. Poczułam wibracje w kieszeni. Wyciągnęłam telefon i odczytałam wiadomość.
Zayn: Musimy się pilnie spotkać. Przyjdź proszę pod Instytut. Pospiesz się.
Ty: Zaraz będę.
- Kto to? - zapytała Renesmee.
- Zayn. Prosi o spotkanie. Przepraszam, ale musze lecieć.
- Jasne. - pokiwała głową - Zadzwoń później.
***
- No nareszcie! - zawołałam, widząc jak Mulat wychodzi przez wielkie zabytkowe drzwi. - Dłużej się nie dało? - przytuliłam go na powitanie.
- Mam ostatnio sporo na głowie... - spojrzał na mnie swoimi czekoladowymi oczami. Nie były jednak takie jak od kilku miesięcy. Malował się w nich smutek, żal i poczucie winy? Chyba jakoś źle interpretuje Zayn'a.
- To o czym chciałeś porozmawiać? - zapytałam, lekko się uśmiechając. Chciałam dodać mu otuchy.
- Bo... Ten... - spuścił głowę.
- Tak? - pochyliłam się.
- Wy.. Wyjeżdżamy. - szepnął. Wydawało mi się, że źle usłyszałam.
- Możesz powtórzyć? - poprosiłam.
- Niki, my wyjeżdżamy. Opuszczamy Forks. - w końcu znów odważył się na mnie spojrzeć. Nie kłamał. Mówił szczerą prawdę. Moje serce na moment się zatrzymało. Nie mogę ich stracić! Nie mogę! Są częścią mojej rodziny! Częścią mnie! - Wiem, że to wszystko nie tak miało wyglądać. Wiem, że jesteś wściekła i zawiedziona, bo to wszystko nie tak miało wyglądać, ale.. - pociągnął nosem. - Mnie też jest z tym ciężko... Uwierz...
- Nie chce cie stracić! - rozpłakałam się, wtulając się w białą koszulkę Zayn'a. - Nie mogę! Nie zostawiaj mnie! Nie możesz! Obiecałeś, że zawsze ze mną będziesz! Zawsze!
- I nie stracisz.. - przytulił mnie mocno. - Będziemy codziennie pisać, rozmawiać.. Będzie prawie jak dawniej, tylko nie będziemy się juz widywać... Tylko już nie płacz. - nie puszczałam Łowcy przez długi czas. Czy on może mieć rację? Będzie jak dawniej, tylko nie zobaczę juz jego czarnej czupryny, białych zębów, czekoladowych tęczówek? Nie poczuje woni cudownych męskich perfum, zmieszanych z zapachem srebra i stali? Nie dotknę więcej mięśni, skrywanych pod jasnymi koszulami? Nie poczuje jak oplatają mnie silne, zdecydowane ramiona? Nie usłyszę więcej kojącego głosu Zayn'a? Tak seksownego i lekko zachrypniętego z rana, kiedy to zaspany odbiera telefon, by wysłuchać moich koszmarów nocnych i pocieszyć? Dlaczego muszę tracić tak ważną w moim życiu osobę?!
- Zayn? - usłyszałam cichy głos Harry'ego. - Już czas. - podszedł bliżej. Za nim pojawił się Niall, Louis i Liam.
- Chodź tu Loczuś... - odkleiłam się od Zayn'a i wpadłam w ramiona Hazzy. - Dbaj o niego... - szepnęłam mu do ucha. Pokiwał leciutko głową. Potargałam mu te jego brązowe kudełki. Lekko uścisnął moją rękę, gdy odchodziłam w stronę Louis'a.
- I jak tam Tommo? - uśmiechnęłam się najcieplej jak potrafiłam. Nie mogę im pokazać, jak bardzo jestem słaba. Nie teraz.
- Bezceremonialnie tragicznie. - odpowiedział i ze łzami w oczach mocno mnie przytulił. Coraz bardziej rozklejona podeszłam do Liam'a.
- Cześć wrażliwcu. Będę tęsknić. - łzy znów popłynęły.
- Ja bardziej. - zapewnił i przez długi czas nie wypuszczał mnie z ramion.
- Nasz kochany Horan. - podeszłam powoli do Niall'a. Chwycił mnie mocno, obkręcił wokół własnej osi i postawił z powrotem na ziemi.
- Nic juz nie mów, bo się rozbeczę. - poprosił. Jego zawsze niebieskie i roześmiane oczy były teraz całkowicie czerwone. Pokiwałam głową i ostatni raz go przytuliłam.
- Tak bardzo będę tęsknić. - powiedziałam, spoglądając na wszystkich po kolei.
- My... - zaczął Liam.
- Nie. - przerwałam. - Już nic więcej nie mówcie.. - poprosiłam. Wszystko rozumiem. Ta przeprowadzka nie zalezy od was. Nie mam wam tego za złe. Będziemy codziennie pisac listy. Będę do was dzwonić, gdy znajdę wolną chwilę. Ale... Ale teraz już idźcie, bo kończą mi się łzy.. - poprosiłam. - już.. Idźcie... - ruszyli w stronę Instytutu, co chwile się na mnie oglądając. Stałam jeszcze pod zamczyskiem przez dobre 20 minut. Usłyszałam jakby grzmot, a wszystkie światła w Instytucie zgasły. Okna stały się ciemne. Wtedy wiedziałam, że w budynku nie ma juz żywej duszy. Odeszli. Moi Nocni Łowcy, moi przyjaciele, moi bracia, moja rodzina. Nie ma ich już. I możliwe, że juz nigdy ich nie zobaczę. Ruszyłam w stronę domu, nie przestając płakać. Rozmyślałam o tym, jak będzie mi brakować śmiechu Niall'a, wygłupów Lou i Hazzy, braterskich rozmów z Liam'em i... Zayn'a. Mojego kochanego Zayn'a.
•••
Tak jakoś po przeczytaniu poprzedniego rozdziału zdałam sobie sprawę, że faktycznie był strasznie krótki. W ramach przeprosin macie tutaj kolejny rozdział. Mam nadzieje, że przypadnie wam do gustu. Albo mam wrażenie, albo rozwijam wszystko za szybko... Muszę nad tym popracować. Postanowiłam, że dociągnę bloga do 50 rozdziałów. To w końcu taka okrągła, ładna liczba. Możliwe, że po jakimś czasie pojawi się drugi sezon, ale to jeszcze nic pewnego. Za pewne to, czy się pojawi w dużej mierze będzie zależało od was. Ale o tym później. A narazie miłego czytania :* :*
50 rozdziałów ?!?!??!?! EPICKO :D Rozdział był tak smutny że mało się nie popłakałam. Przeczytałam go drugi raz na spokojnie i w całości. Też chciało mi się płakać. No oni też mają wakacje XD
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Szkoda, że wyjeżdżają :(
OdpowiedzUsuńŚwietne rozdziały , świetny blog :* a przy okazji zapraszam na mojego nowego bloga
OdpowiedzUsuńmojeoneshoty.blogspot.com/?m=1 :*