sobota, 4 lipca 2015

Rozdział 30 "Jestem tu. Z tobą. I zawsze będę."

- Niki obiad! - zawołała z dołu mama. Gdy weszłam do kuchni zastałam talerz gorących naleśników i dziwne spojrzenie mojej rodzicielki.
- Coooś się stało? - zapytałam, ostrożnie odsuwając krzesło.
- Musimy porozmawiać.
- Aha. - odpowiedziałam i usiadłam wygodnie. - To o czym? - zapytałam i sięgnęłam po naleśnika.
- Edward był dziś na polowaniu, dosłownie przed chwilą i...słyszał...
- O nie! - zdenerwowałam się. - To, co czuje, to tylko i wyłącznie moja sprawa! A wujek Edward nie ma prawa nikomu o tym mówić!
- Nie denerwuj się tak! Chcę ci pomóc.
- Poradzę sobie sama. Dziękuję. Najadłam się. - wstałam, ale mama przytrzymała moją rękę.
- Poczekaj. Wysłuchaj, co chcę ci powiedzieć.
- Byle szybko. - mruknęłam.
- Wiem ile przeszłaś z Aramisem. Wiem też, że Zayn wydaje ci się lepszym wyborem. Ale pomyśl. Czujesz coś do nich obu. Jeśli teraz wybierzesz Zayn'a możesz później tego żałować. Poczekaj na rozwój wypadków. Dowiesz się, który z nich jest ci droższy... - uśmiechnęła się.
- Nie. - powiedziałam krótko i wyszłam z kuchni. Skierowałam się do swojego pokoju. Co moja mama może o tym widzieć? Wiem co czuję! A czuję więcej do Zayn'a. Chce Zayn'a. Ja kocham Zayn'a. I powiem to dziś Aramisowi. Musi zrozumieć mój wybór i się z tym pogodzić.

***

- Jesteś wreszcie... - usłyszałam, gdy znalazłam się w umówionym miejscu. Aramis zwinnie zeskoczył z drzewa i uśmiechnięty stanął przede mną. - Cześć. - przytulił mnie. Nie powinnam pozwalać na takie gesty.
- Czekaj.. - szepnęłam i odsunęłam go.
- Co się dzieje? - jego czarne oczy przewiercały mnie na wylot.
- Przepraszam. - to jedyne słowo, które mogłam teraz wypowiedzieć.
- Ale za co? - pokręcił z niedowierzaniem głową. - Ty... Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że... - wydał z siebie warknięcie i chwycił najbliższe drzewo. Wyrwał je z korzeniami i rzucił za siebie.
- Przepraszam. - szepnęłam znów.
- Dlaczego mi to robisz? - podchodził powoli w moją stronę. Zaczęłam się bać.
- Odsuń się od niej! - usłyszałam głos Zayn'a. W jednej chwili zjawił się obok mnie.


- Ty... - wyszeptał czarnowłosy wampir. - Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo cie nienawidzę...
- A to ciekawe czemu? - zapytał Wayne i chwycił mnie za rękę.
- Twoja rodzina tropi mnie już tyle lat.
- Będzie ze dwieście...
- Zawsze stajecie mi na drodze. Odbieracie to czego najbardziej pragnę. Odebrałeś mi ją. Osobę, za którą jestem w stanie oddać życie, ale widzę że Niki nie czuje do mnie tego samego. Skoro będzie z tobą szczęśliwa... Mam tylko jedną prośbę. Zabij mnie, dobrze?
- Co? - spojrzałam na niego.
- Jesteś sensem mojego dalszego życia Dominico. - jego wzrok całkiem złagodniał. - Bez ciebie nie ma mnie. Wayne?
- Nie zabiję cię. - rzekł Zayn. - Właśnie ze względu na Niki. Wiem, że coś do ciebie czuje, ale to ze mną tworzy mocniejszą więź. Odejdź, nigdy już nie wracaj, ale obiecaj że zrobisz wszystko by żyć dalej. Zrób to dla niej. Ze względu na uczucie, jakim ją darzysz.  
- Jesteś uparty. - odpowiedział Aramis i spojrzał na mnie. Jego oczy wyrażały tylko żal. Odwrócił się do nas plecami. - Zupełnie jak twój ojciec. - szepnął prawie niedosłyszalnie. W tej samej sekundzie zniknął.
- Jak mój co? - Zayn spojrzał na mnie.
- Nie wiem. - skłamałam. Nie chciałam, żeby Zayn prowadził teraz dochodzenie, czy Aramis miał większą styczność z jego ojcem, czy nie. Przytuliłam się do chłopaka. - Zapomnijmy o nim. Proszę Zayn. Tak bardzo chcę go wymazać z pamięci. - zamknęłam oczy i wdychałam perfumy Mulata.
- Pomogę ci. Jestem tu. Z tobą. I zawsze będę. - poczułam, że jego ramiona mocniej mnie oplatają.
- Wiem. - szepnęłam. - Wiem...
- Zayn nigdzie... - Otworzyłam oczy. Zza krzaków wyszedł Harry z mieczem w ręce. Spojrzał na nas. - No ludzie... Czy ja zawsze muszę trafić na taki moment?!
- Ciesz się, że nie trafiłeś na inny. - za nim zjawił się Niall. - Cześć ptaszki! - pomachał do nas.
- Cześć Blondasku. - roześmiałam się.
- A kto mnie przytuli? - oburzył się. Harry podszedł i przytulił Niall'a.
- Pff... - prychnął.
- Dobra dzieciaki. Zbieramy się. - Zayn oderwał się ode mnie.
- Gdzie teraz? - zapytałam.
- Hm.. - zastanowił się Harry. - Sądząc po tym, co się tu wydarzyło... Gdy tylko Zayn pojawi się w twoim domu twój tata za pewne własnoręcznie go rozszarpie, więc...
- O właśnie! - zawołałam. - Im szybciej moja rodzina się dowie, tym lepiej. - pociągnęłam Zayn'a w stronę mojego domu.
- Powodzenia! - krzyknęli razem Harry i Niall.
- Nie zostawiajcie mnie! - prosił Zayn.
- Daj spokój. Nie będzie tak źle. W razie czego wiej. - mrugnęłam do niego. Objął mnie ramieniem i razem ruszyliśmy do mojego domu.

 ***

- ... Tak więc, podsumowując... Skrzywdź naszą córkę, a twoi przyjaciele będą zbierali twoje resztki ze schodów. - tata skończył swój dwugodzinny wykład, kierowany do Zayn'a.
- No wow. - podsumowała mama. - Nie myślałam, że potrafisz gadać tak długo o jednym a tym samym.
- Nic nie powiesz? - tata spojrzał na mamę.
- A co mam mówić? To ty jesteś od prawienia wykładów i straszenia każdego chłopca, który znajduje się w promieniu 5 km od naszej córki.
- Dziękuję. - zachowywali się jakby nas tam nie było. 
- Też cię kocham - uśmiechnęła się mama.
- Ta? - tata spojrzał na nią tak... dziwnie. Zdecydowanie dziwnie.
- Ta.
- To chodź. - wyciągnął rękę. Mama chwyciła ją i razem poszli na górę. Nie wnikam.
- Chyba nie było aż tak strasznie. - uśmiechnęłam się do Zayn'a.
- No chyba nie. - przytulił mnie do siebie i pocałował w czoło.



4 komentarze:

  1. Ale słodko :* Wyjątkowy rozdział :* czekam na nexta :* :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział. Przepełniony miłością i humorem. To wejście Harry'ego 😂 Normalnie smieje się do telefonu.
    Pozdrawiam
    Ruby

    OdpowiedzUsuń
  3. To było takie słodkie. Myślę jednak, że w przyszłości Niki i tak będzie z Aramisem. Z Zaynem łączy ją coś... bardziiej... taka przyjacielska miłość. Myślę, że wybrała go dlatego, że z nim będzie jej prościej. Rozdział genialny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dorcas Meadowes-Black według mnie taka miłość jest najlepsza. Ponieważ lepiej znamy tą drugą osobę i możliwe że dużo nas z nią łączy :)
    Co do rozdziału prze słodziaśny (jest takie słowo? a w duszy XD) Czy głównym bohaterom zawsze musi ktoś przeszkadzać? XD Kiedy Zayn wkroczył podczas ich kłótni dosłownie skakałam po domu i piszczałam ,,tak''. Żeby nie było normalnie jestem stabilna emocjonalnie :) Twój blog zawsze mnie zaskakuje i daje dużo radości. Nie wiem kiedy będzie epilog. Jednak błagam ,aby nie był on szybko. <3

    OdpowiedzUsuń