- Liam wiem! Myślisz, że jestem jakimś bezdusznym potworem?! Nie chciałam tego powiedzieć. Nie miałam zamiaru wspomnieć o Lucy, ale to mi się jakoś wymsknęło...
- Dominica! - przerwał mi. - Cieszę się, że rozumiesz swój błąd, ale... Powiedziałem ci o Lucy w zaufaniu. Ani Zayn, ani Harry, żaden z nich nie miał pojęcia, że ty wiesz. I jak myślisz? Co teraz myślą o mnie?
- Przepraszam.. proszę wybacz mi. Nie myślałam... wtedy...
- Poczekaj. Między mną i tobą już jest dobrze. Co innego z Zayn'em. Zamknął się w pokoju. Nie wpuścił nikogo prócz Harry'ego. Będę u ciebie za dwie minuty. Przyjdziesz ze mną do Instytutu i wszystko sobie wyjaśnicie. Jasne?
- Jasne. - powiedziałam szybko.
***
-Zayn.. proszę... - siedziałam pod drzwiami pokoju Mulata i waliłam głową o ścianę. Nagle usłyszałam, że ktoś naciska na klamkę. Szybko odwróciłam głowę. - O.. Cześć Harry...
- Cześć... - wyszedł i zamknął drzwi. - Jeśli chcesz porozmawiaj z nim. Tylko nie zdziw się jesli własnoręcznie wyrzuci cie z pokoju. - kiwnęłam głową, podniosłam się i cichutko weszłam do środka. Zayn leżał na łóżku i wpatrywał się w sufit.
- Wyjdź. - powiedział stanowczo.
- Przepraszam... - szepnęłam.
- Wiesz chociaż za co?
- Za to, że perfidnie użyłam twojej siostry jako argumentu, by cię spławić, za to że miałam czelność wspominać o niej, podczas gdy ty nie miałeś pojęcia, że wiem o tym co się stało. Za to, że brak mi wyczucia i za to, że nie mam pojęcia jak bardzo kochałeś Lucy.
- No brawo. A teraz wyjdź.
- Nie zachowuj się jak dziecko, porozmawiajmy.
- O czym?! - usiadł.
- O wszystkim, o Lucy...
- O Lucy?! - wrzasnął. - Czego ty jeszcze od niej chcesz?! Była tylko piętnastolatką z marzeniami, z planami, która została zamordowana przez zachlanego demona. Miała starszego brata, który obiecywał kiedyś ojcu, że zajmie się i nią i młodszym bratem. I co?! Nie wywiązałem się z tego rozumiesz?! Pozwoliłem, by tak młoda i niewinna osoba straciła życie. A ona tak kochała życie, kochała je.. Ale jej je odebrano. A ja nic nie zrobiłem. NIC... - usiadłam na ziemi.
- Jaka ona była? - zapytałam cicho. - Jaka była Lucy?
- Była wieczną optymistką.. - uśmiechnął się leciutko. - Zawsze znajdywała pozytywne strony. W każdej sytuacji. Śmiała się z niczego. Wraz z Harry'm i Liam'em przechodziła kilku godzinne głupawki. Była wulkanem energii. Uwielbiała wybierać się na spacery z Liam'em... On też zawsze był jej stróżem.
- On ją kochał.. - wtrąciłam.
- Co? - spojrzał na mnie pytająco.
- Liam kochał Lucy, Zayn. Nie tak jak ty ją kochałeś, ale tą inną miłością. Szczerą, prawdziwą, ale nie braterską...
- Tak myślisz? - poklepał miejsce obok siebie. Wstałam i usiadłam po turecku, na przeciw niego.
- Liam pokazywał mi zdjęcia Lucy... To jak na nią patrzył... Z zachwytem, czułością, tęsknotą... On ją autentycznie kochał. I choć tego nie pokazuje, jestem pewna że w głębi duszy nadal przeżywa jej śmierć...
- Liam zawsze był moją podporą. W pierwszych tygodniach po śmierci Lucy... Nie potrafiłem nikomu spojrzeć w oczy.
- Dlaczego? - przysunęłam się do niego.
- Bo to ja przysięgałem chronić Lucy i Harry'ego! Rozmawiałem z ojcem tydzień przed zaginięciem jego i mamy. Obiecałem mu, że zawsze będę przy moim rodzeństwie. Przysięgałem, że nic złego się im nie stanie. Nie przy mnie. Zawiodłem go! Zawiodłem wszystkich dookoła. Pozwoliłem, żeby piętnastoletnia dziewczyna była torturowana i zamordowana przez demony. Przecież Lucy była taka niewinna! Dopiero wkraczała w świat Nefilim! W dzień swoich piętnastych urodzin dostała swój pierwszy miecz. Wiesz pewnie, że tydzień po tych urodzinach ją porwali... Ale nikt nie wiedział dlaczego. Nikt.
- Zayn... Przecież nikt nie mógł przewidzieć co się wtedy stanie. To pod żadnym pozorem nie była twoja wina. I nie wolno ci sie obarczać śmiercią Lucy. Myślisz, że ona by tego chciała? Myślisz, że chciałaby żebyś przez całe swoje życie ubolewał nad jej śmiercią? Nie jestem jakąś specjalistką, ale z tego co widzę życie Nocnych Łowców jest ciągle niebezpieczne. Ryzykujecie dzień za dniem. Lucy jest tam lepiej. Nie możesz o tym zapominać.
- Wiem, że po drugiej stronie jest jej lepiej, że jest z rodzicami... Mimo wszystko tak bardzo za nią tęsknie. Chce mieć ją znów przy sobie. Blisko. Chce kłócić się z nią co rano o czekoladowe płatki, po czym przytulać na zgodę. Przekomarzać się z nią, gonić po całym Instytucie. Chcę z powrotem moją małą Lilusię...
- Ona jest przy tobie. I zawsze będzie. Tutaj... - wyciągnęłam rękę i położyłam na jego sercu.Biło od niego przyjemne ciepło. Złączył nasze ręce i położył na swoim kolanie.
- Dziękuję ci... - szepnął. - Cieszę się, że jesteś tu ze mną. - oparł swoje czoło o moje. Ma taki cudowny zapach...
- Zayn zostawiłem tu... - drzwi otworzyły się i do pomieszczenia wszedł Harry. - Ups... wybaczcie. - odsunełam się troszkę od Zayn'a.
- Nic nie szkodzi... - Mulat wstał i rzucił Harry'emu telefon, który wcześniej leżał na poduszce. - Tak, zostawiłeś. - uśmiechnął się.
- Wróciłeś do nas! - Harry podszedł i przytulił brata. - Przytulaaas! - loczek wyciągnął rękę w moją stronę. Dołączyłam do nich.
- Kocham was... - szepnęłam.
- My ciebie tez. - usłyszałam w odpowiedzi. Teraz już wiedziałam. Wiedziałam co odpowiem Aramisowi.