- Co to? - usłyszałam za sobą głos Zayn'a.
- Nic. - zgniotłam szybko kartkę i ukryłam ją za plecami, odwracając się do niego przodem.
- Czemu ci nie wierzę, co? - zapytał. - Pokaż. - wyrwał mi kartkę.
- Zayn nie! - chciałam mu ją zabrać, ale wskoczył na łóżko i zaczął czytać. Zrezygnowana usiadłam i czekałam co powie.
- Ciekawe... - powiedział, siadając obok mnie. - Jak dla mnie można od razu gościa załatwić. Będzie prościej. - oddał mi kartkę.
- Nie. - powiedziałam stanowczo. - Nie waż się tego robić!
- Ale czemu? Przecież to on jest przyczyną twoich wszystkich problemów. Przez niego płaczesz za dnia i nie możesz zasnąć w nocy.
- Nieprawda.
- Myślisz, że jestem głupi? Pół nocy powtarzałaś jego imię przez sen Niki. Skoro sama nie możesz się go pozbyć pomogę ci. Powiedz tylko jedno słowo, a...
- Nie! - wrzasnęłam. - Nie Zayn!
- Ale dlaczego?
- Bo on nie jest mi obojętny rozumiesz?! - wstałam i wyszłam z pokoju. Mulat poszedł za mną.
- Wahasz się, bo nie wiesz co czujesz. Załatwimy go i będzie ci prościej.
- Ugh! Ale ty jesteś uparty Wayne! - wrzasnęłam. - Harry! Niall!Zabierzcie go ode mnie.
- Nic z tego... - z salonu wyszedł wujek Emmett. - Oboje są na kacu. - roześmiał się.
- Serio? - zeszłam po schodach i weszłam do salonu. Oboje spali na kanapie, przytulając się do siebie. - Znajdź im dziewczyny. - poradziłam Zayn'owi i pobiegłam do łazienki.
***
- Nie jestem małą dziewczynką... - powiedziałam do Zayn'a, gdy wchodziliśmy do szkoły.
- Polemizowałbym. - uśmiechnął się.
- Lepiej zająłbyś się Harry'm i Niall'em. Mają kaca, pamiętasz? - kiwnął głową.
- Gdy mają kaca przesypiają pół dnia, a kolejne pół dnia marudzą jak to ich głowy bolą. Nie mam się o co martwić.
- Ale o mnie też nie musisz się martwić! - warknęłam, wchodząc do klasy.
- Cześć Dominica. - podszedł do mnie Lucas. Spojrzałam na niego najbardziej nienawistnie jak umiałam.
- Spierniczaj mamucie! Nie mam ochoty użerać się jeszcze z tobą. Renesmee jest w toalecie! - wyminęłam go i usiadłam na swoim miejscu. Zayn wpakował się obok. - Nie możesz usiąść w swojej ławce?
- Nie ma dziś ani Lou, ani Liam'a, ani Hazzy, ani Niall'a. Hm... nie, nie mogę. - rozsiadł się wygodnie na krześle. Przez całą lekcję rozśmieszał mnie swoimi tekstami.
- Ale ty jesteś głupi.. - szturchnęłam go żartobliwie w ramię, kiedy wychodziliśmy z sali. Wydawało mi się przez chwilę, że zaleciało tu krwią, więc wyjęłam jabłko, by tego nie czuć. Pewnie ktoś się skaleczył.
- Ooo! Komplement? Od ciebie?
- Odbieraj to jak chcesz. - wyszczerzyłam się.
- Podziel się! - powiedział, zbliżając łapska do mojego jabłka. Uderzyłam jego rękę.
- Łapy przy sobie Wayne! Trzeba było przynieść własne.
- Co to za zbiegowisko? - zapytał, wskazując grupę ludzi kilka metrów od nas.
- Zobaczmy.. - pobiegłam w tamtą stronę. Przecisnęliśmy się przez tłum i zobaczyliśmy wielką, czerwoną plamę. - Czyli to jednak nie zacięcie... - szepnęłam sama do siebie.
- Odsuńcie się od tego! - nakazał Zayn. - To krew demona... - szepnął tak, że tylko ja mogłam to usłyszeć. - Nie dotykaj tego idioto! - warknął na jakiegoś młodego chłopca. Wszyscy zgromadzeni zaczęli się powoli wycofywać. Usłyszałam głos dyrektora. Zbliżał się do nas.
- Zayn chodź! - pociągnęłam chłopaka za rękę. - Będziemy mieli kłopoty! Słyszysz? Chodź! Później tu wrócimy... - pobiegliśmy w stronę sali gimnastycznej, trzymając się za ręce.
- Musimy tam potem wrócić. - powiedział. - Musze wiedzieć jakiego demona to krew i czym go zabito.
- Da się to sprawdzić? - zapytałam.
- No pewnie. - odpowiedział, jakby to było oczywiste.
- Niki! - spojrzałam przed siebie i zobbaczyłam Ness. Podeszła do nas. - Za..aaaa....pomniałaś zeszytu z pierwszej lekcji.
- Tak? - wydawało mi się że go zabrałam. Nessie wpatrywała się w moją lewą rękę. Odruchowo spojrzałam w to samo miejsce. Dopiero teraz zorientowała się, że dalej trzymam Zayn'a za rękę. Wydawało się, że on też tego nie zauważył. Puściłam go szybko.
- To ja... może już... - zająknęła się Renesmee i odwróciła się.
- Em... Zeszyt! - zatrzymałam ją.
- A. Racja. - oddała mi przedmiot i pobiegła do Luc.. Luc... nie mogę! Do debila.
- Co teraz? - przerwał ciszę Zayn.
- Co? - spojrzałam na niego.
- Co teraz?
- Ale co co teraz?
- Co teraz mamy?
- Aaa... biologia. - mruknęłam.
- Niki? - zapytał.
- Hm?
- To w drugą stronę. - przystanęłam. Nie było go obok mnie. Stał za mną i się śmiał.
- Jesteś głupi! - oboje wybuchnęliśmy śmiechem.Przez resztę dnia nie było żadnych spięć, ani przerażającej ciszy. Zayn postanowił, że wróci do szkoły w nocy z resztą i dokładniej wszystko sprawdzą. Pojechał ze mną i z Ness do nas, po czym wziął Harry'ego i Niall'a i wrócił do Instytutu. Udałam się do swojego pokoju, by zrobić lekcje. Otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazała się zamyślona Ness. Weszłam i zamknęłam drzwi.
- Co masz na swoje usprawiedliwienie? - zapytała, wstając z łóżka.
- O co ci chodzi?
- O Zayn'a mi chodzi! Nie udawaj głupiej!
- Ciszej! - skarciłam ją. - Tata jest w domu.
- Co ciszej?! - mimo wszystko przyciszyła głos. - Dziewczyno co ty najlepszego z nim wyrabiasz?! Pamiętasz jeszcze Aramisa, czy od tak ci z głowy wyparował?!
- Między mną i Zayn'em niczego nie ma! Jesteśmy tylko przyjaciółmi! Wyobraź sobie, że to on najbardziej mnie rozumie, od kiedy ty zajęłaś się swoim Lucasem!
- Przecież dalej tu jestem! Nie widzisz jak się martwię?! Od kilku dobrych tygodni próbuje przekonać Aramisa do zmiany diety!
- Że co?! - wydarłam się.
- Ciszej! To co słyszysz!
- Rozmawiałaś z Aramisem i to za moimi plecami?! - usiadłam na krześle.
- Ciągle z nim rozmawiam! I wiesz co? Już chciał się zgodzić. Dziś w nocy był tu i chciał ci powiedzieć, że dla ciebie jest gotów się zmienić! Ale co zobaczył?! Swoją ukochaną, śpiącą z gościem, którego ledwo co zna!
- Nic nie wiesz! Miałam koszmary! Zayn przybiegł mnie uspokoić i poprosiłam, by ze mną został! Tylko tyle!
- Wmawiaj to sobie, aż pewnego dnia dojdziesz do wniosku, że się w nim zakochałaś! Zerwij z nimi kontakt, póki to jeszcze możliwe! Pogódź się z Aramisem i bądźcie szczęśliwą parą jak ja i Lucas!
- Ha ha ha... Nie rozśmieszaj mnie! To moi jedyni przyjaciele, odkąd ty mnie zostawiłaś! I nie waż się już prawić mi kazań! Wynoś się stąd! - ostatnie słowa wykrzyczałam.
- Z wielką przyjemnością. Aha... Pamiętaj tylko, że Aramis był w furii, gdy ze mną rozmawiał. Ostrzeż tych twoich przyjaciół. - trzasnęła drzwiami i zostawiła mnie samą. Aramis był w furii... Aramis był w furii? Aramis był w furii!!! A jak coś zrobi Zayn'owi? Albo Niall'owi? Harry'emu?! Komukolwiek z nich?! Muszę ich ostrzec...
Czekalam wiecznosc na to DOSLOWNIE. OH GAADDD jak ja kocham tego bloga
OdpowiedzUsuńTak dosłownie? dzięki ;*
UsuńI love you! OMG ty tak pięknie piszesz <3 Tylko dlaczego Wayne ,a nie Zayne ???
OdpowiedzUsuńDziękuję ;*
UsuńP.S. Wayne to nazwisko Zayn'a i Harry'ego.
Aha ,spoko XD
UsuńRozdział świetny! Wiesz, ja naprawdę rozumiem Niki. Mnie moja przyjaciółka też ciągle powtarza, że ja i mój przyjaciel coś do siebie czujemy tylko dlatego, że spędzamy ze sobą czas.
OdpowiedzUsuńNo, ale wracając do rozdziału to mam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży. I o co chodzi z tym demonem?!
Sama nie wiem, co wykombinować z tym demonem xD
UsuńO żesz w mordę!
OdpowiedzUsuńPowiedz mi, dlaczego Aramis wydaje mi się taki...taki...taki niebezpieczny i taki...nieczuły...po prostu go nie lubię z niewiadomych mi przyczyn. Na miejscu Niki uciekłabym z miasta i wstąpiła do zakonu. I proszę bardzo, problem z głowy. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Uuuu..nieźle się porobiło z tym wszystkim. Świetna końcówka. Trzyma w niepewności.
Przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, ale przegapiłam i nie zauważyłam, kiedy go wstawiłaś. Dopiero teraz przeczytałam oba. Tak wiem. Mam to ja refleks ;)
Dlaczego Niki śnią się te koszmary?
I o co chodzi z tym demonem?
To było słodkie, jak tam do niej przyszedł w nocy, bo nie mogła zasnąć. Wiesz, że ja kocham takie gesty. Albo nie wiesz. Teraz już wiesz XD
Czekam na next i życzę ci duuużo weny :*
Wiem, wiem..
UsuńWampir w zakonie?
Jakoś to do nie nie przemawia... Nie, że nie jestem tolerancyjna czy coś..
Dreszczyk emocji :D Uuuuu
OdpowiedzUsuń