wtorek, 16 czerwca 2015

Rozdział 28 "To jest ta twoja zmiana?!"

- Odbierz no odbierz... - szeptałam sama do siebie. Od 10 minut próbuję się dodzwonić do Zayn'a i nic. - Odbierz ten pieprzony telefon! Niall... Zadzwonię do Nialla... - wybrałam numer blondyna i czekałam.
- Taak? - odezwał się znajomy głos.
- Gdzie jesteście?!
- Nie krzycz tak!
- Niall nie mam czasu... Gdzie jesteście?! - wrzeszczałam.
- Siedzimy w Instytucie.
- A Zayn?
- A co ty się tak o niego martwisz?
- Niall!
- Dobra, dobra... Jest z Liam'em na patrolu a c... - rozłączyłam się. Liam.. W nim moja nadzieja..
- Halo?
- Liam! - krzyknęłam.
- Tak. Tak ostatnio do mnie mówili.
- Bardzo zabawne... - mruknęłam. - Jest sprawa, bo...
- Poczekaj chwilę. Oddzwonię.
- Czekaj! Gdzie jesteście?
- W lesie obok szkoły. Oddzwonię za chwilkę.. - rozłączył się. Przykro mi, ale nie będę tyle czekać. Zeszłam szybko na dół. Natknęłam się na mamę.
- Gdzieś się spieszysz? - zapytała.
- Bo... Ja... Em... Idę do Zayn'a.
- Do Zayn'a? - spojrzała na mnie podejrzliwie. - Zayn'a, Zayn'a?
- Tak mamo. - wywróciłam oczami. - Zayn'a, Zayn'a. Tego Zayn'a.
- No dobrze... - przesunęła się. Już chciałam iść, ale przypomniałam sobie o czymś. - Gdzie jest tata? - szepnęłam. Mama roześmiała się.
- U dziadka. Nie masz się o co martwić. Tylko wróć przed 20:00.
- Jasne.. - rzuciłam i wybiegłam z domu. Puściłam się biegiem. Co chwilę sprawdzałam telefon. Liam obiecał, że oddzwoni, ale nie dzwonił. Martwiłam się coraz bardziej. Gdzy byłam już przy szkole usłyszałam znajome głosy. Właśnie tego się bałam. Pobiegłam w stronę, z której dochodziły.
- Zostaw go.. - ten głos należał do Zayn'a. Przyspieszyłam.
- Najpierw powiesz mi co planujesz... - rozpoznałam głos Aramisa. W końcu znalazłam całą trójkę. Aramis przytrzymywał Liam'a tak, że wystarczyło by poruszył ręką, a... skręciłby Liam'owi kark.
- Puść go! - wrzasnęłam i podeszłam do niego. - Odwaliło ci kretynie?! Już zupełnie straciłeś zmysły?!
- Niki to nie tak..- zaczął.
- To jest ta twoja zmiana?! I powiesz mi jeszcze, że jesteś zdolny do miłości, co?! - zbliżyłam się do niego. Puścił Liam'a. - Jesteś pieprzonym egoistą Aramis! - popchnęłam chłopaka.
- Wszystko dobrze? - Zayn pomógł wstać Liam'owi. Odprowadził go pod najbliższe drzewo i stanął za mną.
- Czyli to jednak prawda? - oczy Aramisa były zupełnie czarne. - Wolisz jego? W czym jest lepszy ode mnie?!
- Jesteś obłąkany.. - spojrzałam na niego z niedowierzaniem. - Zayn jest moim PRZYJACIELEM, rozumiesz?! Przyjacielem! Bratem! Zupełnie jak Liam, Niall, Harry i Louis! Nic więcej nas nie łączy!
- To dlaczego z nim spałaś?! - teraz to on wrzasnął.
- Miałam wtedy koszmar. Jeśli cię to interesuje to z tobą w roli głównej. Krzyczałam, a Zayn przyszedł mnie uspokoić. To tyle. Nic się nie wydarzyło, a ty robisz z igły widły.
- Niki tracisz czas. - Zayn położył mi rękę na ramieniu. - Pora iść.
- Nie. - strzepnęłam jego rękę. - Musimy to wyjaśnić do końca. Nie zniosę tych ciągłych podchodów, strachu o Was. Ja już nie mogę. - moje oczy zaczęły robić się wilgotne.
- Dominica tracisz czas. To potwór! Zobacz co prawie zrobił Liam'owi! Chodź stąd. Będziesz bezpieczna. - Chwycił mnie za rękę i mocno pociągnął. Aramis w tym czasie złapał rękę Zayn'a.
- Ona nie chce iść! - wysyczał.
- Ty nie chcesz, żeby szła. - odparował Zayn.
- Ma własny rozum! Chce zostać!
- Dobrze wiesz, że możesz ją skrzywdzić. Jesteś bestią. Nie ochronisz jej przed samym sobą Raven...
- Przestańcie! - stanełam między nimi.
- Świetnie. - powiedział Zayn. - Chodź! - znów chwycił mnie za rękę. Wyrwałam się.
- Nie jestem Lucy! - warknęłam na Pół-Anioła. Skamieniał. Spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami.
- Skąd ty... - szepnął sam do siebie. Zobaczyłam ból w jego oczach. Myślałam, że serce mu pęknie. Podszedł do nas Liam.
- Zayn ona sobie poradzi... - szepnął do przyjaciela. - Chodź już.
- Zayn ja... - zaczęłam żałować tego co powiedziałam. Oboje odwrócili się i podążyli przed siebie. Znów zawaliłam.
- To nie twoja wina... - szepnął mi do ucha Aramis. - Musiałaś się jakoś bronić... - objął mnie ramieniem. Mimo tego wszystkiego, co się wydarzyło czułam, że potrzebuje tego ramienia.
- Nie miałam prawa mieszać do tego jego zmarłej siostry. Nie miałam prawa. Znów schrzaniałm. Przez ostatni czas byli mi braćmi, a teraz tak zraniłam jednego z nich... Czy ja zawsze muszę wszystko spieprzyć?! - westchnęłam.
- A ponoć to ja rujnuję... - wyczułam jak się uśmiecha. 
- Czyli jednak mamy ze sobą coś wspólnego. - odwzajemniłam uśmiech, ale po moich policzkach zaczęły płynąć łzy.
- Nie płacz. - Aramis odwrócił się do mnie i otarł słone krople. - Porozmawiasz z nim i wszystko wróci do normy. - potrząsnęłam głową.
- Nie rozumiesz... - pozwoliłam by chwycił moją rękę. - Lucy to młodsza siostra Zayn'a i Harry'ego...
- Wiem... - przerwał mi. - Znam tą historię. - ruszyliśmy głębiej w stronę lasu, trzymając się za ręce.
- Więc pewnie wiesz, że Lucy to dla nich drażliwy temat. A ja tak perfidnie go użyłam. Nie mam wyczucia, czy jak?
- To był impuls. - spojrzał na nasze złączone ręce.
- Coś ostatnio za dużo tych impulsów... - westchnęłam. Przystanął. - Co? - zrobiłam to samo.
- Nic.. Ja tylko... - spojrzał głębiej w moje oczy. Zbliżył się do mnie i musnął delikatnie moje wargi. Odwzajemniłam pocałunek. Chwycił mnie w tali, a ja mimowolnie zarzuciłam ręce na jego szyje. Czułam się szczęśliwa, ale jednak nie do końca. 1/5 mojego serca była pusta i nie potrafiła cieszyć się z resztą. Odepchnęłam Aramisa.
- Coś nie tak? - zapytał.
- Ja... Przepraszam, ale nie mogę... - powiedziałam cicho.
- Dlaczego? To nic złego.
- Wiem, ale... - zająknęłam się. Jak mam mu powiedzieć, że sama nie wiem co czuje?! - Zgubiłam się... - wyznałam.
- Ale.. co? - zrobił krok do tyłu.
- Aramis.. daj mi trochę czasu. Muszę wszystko sobie przemyśleć. 2 dni, dobrze? Spotkajmy się tutaj za dwa dni o tej samej porze. Wtedy wszystko ci wyjaśnię i sama zrozumiem czego chce...
- Dobrze. - powiedział po chwili namysłu. - Za dwa dni. - pocałował mnie w czoło i odszedł. Powolnym krokiem ruszyłam w stronę domu. Co robić??! Właśnie uświadomiłam sobie, że czuje coś nie tylko do Aramisa ale i ... do Zayn'a. Gdy całowałam Aramisa czułam, że część mnie pragnie, by był to Zayn. niewielka, ale jednak jakaś część. Kilka minut temu byłam pewna, że Zayn jest mi tylko bratem... A teraz? Jestem między młotem, a kowadłem. Już sama nie wiem co czuje. Zgubiłam się. Po prostu mam dość.

7 komentarzy:

  1. Powiec z laski swojej mam cie udusic ? No wes dawno nie bylo czegos milego romantycznego ... Ahh ale rozdzialik spoko

    OdpowiedzUsuń
  2. To było takie przeurocze ,oby było więcej takich. Piszesz cudownie ,nie zmarnuj tego <3

    OdpowiedzUsuń
  3. O...k...co?!
    Zgubiłam się już w tym.
    Wow! Naprawdę nie sądziłam, że coś takiego będzie miało miejsce i ona sama zacznie się gubić w uczuciach.
    Dalej nie lubię tego Aramisa z powodów mi nieznanych, ale jeśli się na koniec okaże, że z nim będzie, to trudno.
    Jednak wolałabym, żeby ona...nieważne. Już się zamykam, bo powiem o dwa słowa za dużo i potem będziesz mi to wypominać.
    Już ja cię znam ty przebiegła bestio.
    Rozdzialik świetny. Trochę krótki, nad czym ubolewam, ale jest. :D
    I sporo w nim zamieszania.
    Jeszcze raz wow. Prawie zapomniałam przez to o moim serialu XD
    Dobra. Idę sobie zrobić kakałko i czekam na next. Mam nadzieję, że długo nie będę czekać. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uuu zdradziłaś się Pani Styles :* A ja już wiem, co chciałaś napisać. I.. oj tak.. za pewne będę ci to wypominać ;*

      Usuń
  4. Zabiję cię. Jak można zakończyć w takim momencie. Pisz szybko.

    OdpowiedzUsuń
  5. Moim zdaniem powinna być z Aramisem.
    Pisz nexta ;)

    OdpowiedzUsuń