_Oczami Nik_
- Dobra.. - Niall wstał jako pierwszy. - To wy ją oprowadźcie, a ja....
- Pomożesz mi zanieść Louis'a do skrzydła szpitalnego. - dokończył Zayn.
- A potem... - wtrącił znów Niall.
- Tak, tak wiemy... - przerwał Liam. - Pójdziesz coś zjeść. - Niall żywo pokiwał głową. Chwycił Louis'a za ręce, zostawiając Zayn'owi nogi.
- To uwłacza mojej czci.. - szepnął ledwie dosłyszalnie Louis.
- Nie gadaj tyle, bo się zmęczysz.. - powiedział Liam i wskazał mi wielkie drzwi. - Panie przodem. - Opuściłam tą sale z niechęcią. Była cudowna. Szczerze mówiąc inaczej wyobrażałam sobie ten Instytut.
Weszliśmy po schodach i skręciliśmy w prawo. Po lewej stronie było mnóstwo drzwi.
- Co tam jest? - zapytałam. Liam, który mi przewodził zatrzymał się.
- Pokoje gościnne. Nie sądzę, aby były interesujące. - uśmiechnął się. Zszedł bo krętych schodkach i pchnął niewielkie drzwi.- Zbrojownia.
- Te miecze, zbroje, sztylety są tu zbierane od 4000 lat. A ponieważ każdy Nocny Łowca ma swoją broń zazwyczaj do końca życia, musimy dbać o nasze dziedzictwo. - dodał i udał się do kolejnych drzwi.
- Pozostałości? - spojrzałam na niego pytająco.
- W tym Instytucie nie było nigdy sali tortur. Nikt nie pieści się z demonami. To pozostałości pierwszej sali przywiezione z Clawdtown. To ulubione miejsce Harry'ego. - wzdrygnęłam się lekko, po czym ruszyłam za Liam'em. Wyprowadził mnie krętymi uliczkami na górę.
- Przejdźmy do przyjemniejszych rzeczy... - zobaczyłam przed sobą Harry'ego. - Jadalnia. - otworzył przede mną pozłacane drzwi. - Tu jemy.
- Siedmiu. - rzekł Harry, skubiąc banana.
- Sześciu. - poprawił go Liam. - Kevin się nie liczy.
- To! Nie go, tylko to!
- Chwila! - przerwałam im. - Kim do cholery jest Kevin?
- Plastikowy gołąb Louis'a, siedzący w arboretum. - spojrzał na mnie zrezygnowany brunet.
- Sześciu! - powiedziałam zdecydowanie, wymijając ich obu. - Gdzie teraz? - zapytałam rozglądając się po korytarzach.
- Tędy! - Harry ruszył przede mną.
- Pajac.. - syknął Liam, idąc równo ze mną. Weszliśmy na drugie piętro.
- Sypialnie.. - uśmiechnął się łobuzersko Harry i otworzył przede mną drzwi. Zerknęłam do środka. - Ta jest moja.
- Trochę.. dziewczęca... - powiedziałam najciszej jak umiałam.
- Ej! - Harry uderzył mnie lekko w głowę. - To styl z XIX wieku! Brak ci gustu...
- Dobra.. dobra... bogato tu.
- Już lepiej. Idziemy dalej. - przeszliśmy kawałek. - Pokój Niallera.
- Chyba lubi czerwony... - podsumowałam go.
- To styl pochodzący z Irlandii. - powiedział Liam, stając obok mnie. - Niall czasami tęskni za domem.
- Jest Irlandczykiem? - zapytałam.
- Wychowywał się w Irlandii. Mieszkał tam przez 8 lat. - Przeszliśmy do kolejnego pokoju.
- Zayn.
- Aż razi tym niebieskim...
- Tez mi się nie podoba.. - rzekł Harry. Oczywiście z pełną buzią.
- Ten jest mój. - otworzył kolejne drzwi Liam.
- Ale piękne ściany.. - spojrzałam na rzeźbione ornamenty.
- Phi. - prychnął Harry i poszedł dalej. - Louis. - wskazał na wnętrze pokoju.
- Ile obrazów...
- To przodkowie Louis'a,.
- Ale.. ci wszyscy? - weszłam głębiej, przyglądając się portretom.
- Louis pochodzi z bardzo starej rodziny Nefilim. Tomlinsonowie byli jedną z rodzin rządzących. Lou ma jeszcze siostrę, Lottie, są ostatnimi z rodu. Zawsze powtarza, że wszystko co ma to swoje dziedzictwo i siostra. - wyjaśnił Liam.
- A rodzice? - zapytałam.
- Nie żyją. Zaginęli 14 lat temu. Długo ich szukano. W końcu po 10 latach uznano ich za zmarłych... Może przejdźmy dalej ... - chodziliśmy po tym piętrze dalej, co jakiś czas zaglądając w pokoje. Większość to pokoje dla gości i salony.
- Kto jest szóstym mieszkańcem? - zagadnęłam.
- Hodge. - powiedział Harry, nie zaszczycając mnie nawet spojrzeniem.
- Że kto?
- Opiekun tego Instytutu. Starszy, siwy, w wyblakłym garniturku. Ma fioła na punkcie swojego wąsa i czarnego kruka. Hugo się zwie. Nie cierpię ścierwa... - albo mi się wydawało albo się wzdrygnął.- Gabinet Hodge'a. - Weszliśmy do kolejnego pomieszczenia. Robi wrażenie. - No patrz... Wywiało staruszka. Trudno. Idziemy na drugie.
Skierowaliśmy się na drugie piętro. Tym razem prowadził Liam.
- Jedno z moich ulubionych miejsc.To taki pokój wspólny...
- Piękny.. - ten pokój był zdecydowanie najpiękniejszy. Ale pozostało jeszcze kilka innych. Przeszliśmy całe drugie piętro. Nie było tam nic wielce specjalnego. Kilka salonów z zabytkami.. ups.. przepraszam. Dziedzictwem.
Zastanawia mnie tylko po co tyle ławek na 6 osób. Mniejsza.
- Co jeszcze zostało? - zapytał Liam.
- Sala Tronowa! - uśmiechnął się loczek.
- Prowadź.. - zachęcił Liam.
- Po kiego grzyba wam tron? - zapytałam, wchodząc do ogromniastej sali.
- Do siedzenia? - zapytał z ironią Harry, opierając się o jedną z kolumn.
- Ha. Ha. - dodałam. - Macie króla?
- Nie.
- Królową?
- Nie.
- Księcia?
- Nie.
- Księżniczkę?
- Nie.
- To dla Opiekuna Instytutu?
- Nie.
- Umiesz mówić coś innego?! - zirytowałam się.
- Nie. - odpowiedział za niego Liam.
- To dla kogo ten tron?! - wrzasnęłam tracąc cierpliwość.
- Dla Anioła. - odpowiedział spokojnie brunet.
- I gdzie ten Anioł? - żaden z nich nie odpowiedział.
- Biblioteka.. - wymruczał Harry prowadząc nas w stronę drzwi.
- Robi wrażenie.... - zapewniłam. Znajdowałam się w wielkiej komnacie. W sensie bibliotece. Mama by się ucieszyła. - To ten Anioł tak? - zapytałam, wskazując na rzeźbę.
- Dokładnie. - kiwnął głową Liam.
- Napatrzyłaś się? - zapytał Harry, opierając się o drzwi. - Nie lubię tego miejsca. Coś zostało Liam?
- Oranżeria... - mruknął w odpowiedzi.
- To ja poszukam Zayn'a. - tyle co go widziałam. Nie rozumiem, czemu tak szybko się zmył? Czy ta Oranżeria to coś złego?
- Chodźmy. - uśmiechnął się Liam. Czy on nie ma wad? Zawsze uśmiechnięty i uprzejmy dla wszystkich. To wkurzające. Ale uśmiech ma uroczy. Nawet nie zauważyłam, gdy znaleźliśmy się przed błękitnymi drzwiami. - Śmiało. - pchnęłam drzwi.
To co ukazało się moim oczom odebrało mi mowę. Bez słowa pokonywałam dróżkę, nie mogąc nadziwić się barwom, rodzajom kwiatów i krzewów. Jednak coś przykuło moją uwagę. Zatrzymałam się.
- To nie ten sam Anioł? Prawda? - zapytałam wskazując na rzeźbę. - Kto to?
- Naprawdę musisz wiedzieć? - westchnął Liam.
- Proszę..
- To nie Anioł. To Nefilim. Możemy iść dalej?
- Liam. Proszę!
- To siostra Zayn'a i Harry'ego.
- Co, że co?! - spojrzałam na niego jak na wariata.
- Długa historia.
- Mam czas. - zapewniłam rozsiadając się na ławce.
- To Lucy Wayne. Młodsza siostra Zayn'a i Harry'ego. Została porwana i zamordowana przez demony.
- To straszne... Jak długo..?
- Nie żyje już 3 lata.
- Czy to dlatego Harry nie chciał tu wejść? - zapytałam.
- Tak. - potwierdził, siadając obok mnie. - Oboje tragicznie to przeżyli. Harry zaczął się zachowywać jakby.. to się nigdy nie stało. Trochę tak jakby nie miał siostry. Natomiast Zayn.. cóż. Był bardziej związany z Lucy. W końcu jest najstarszy z nich. Zawsze się nią zajmował. Tej nocy, gdy ją porwano był ze mną na patrolu. Gdy wróciliśmy do Instytutu jego rodzice nie żyli, a siostry już nie było. Harry w tym czasie razem z Lou i Niall'em patrolowali inną część miasta. Wtedy wyszła na jaw zdrada. Demony nie mogą od tak sobie wejść do Instytutów. To miejsca święte. Ktoś przywołał je od środka. 3 miesiące po tym incydencie Instytut zamknięto. Wracając do Lucy... Później dostaliśmy tylko.. jej martwe ciało. To było straszne. Byłem wtedy w bibliotece. Starałem się nakreślić nowe runy. Przez portal coś wypadło. Otworzyłem to i wrzasnąłem. Razem z opiekunem Instytutu w Nowym Jorku zamknęliśmy ciało w trumnie. Zadbaliśmy o to, aby ani Zayn, ani Harry go nie widzieli. Odbył się pogrzeb, a całą naszą piątkę odesłano do Idrisu. Ojczyzny wszystkich Nocnych Łowców. Mieszkaliśmy tam 2,5 roku. Wtedy wysłano nas tutaj. Chcieliśmy, żeby pamięć o Lucy przetrwała, więc sprezentowaliśmy braciom pomnik ich siostry. Od tego czasu Zayn często tu przychodzi. Natomiast Harry... Nie chce nawet słyszeć o Oranżerii. On pragnie się odciąć od przeszłości.
- Czy Zayn jest nadopiekuńczy wobec Harry'ego? - zapytałam.
- Zauważyłaś? - uśmiechnął się.
- Nie... Nie żeby o było widoczne czy coś.. po prostu tak mi się wydaje.
- Dobrze ci się wydaje.
- Jakie oczy miała... miała Lucy? - spojrzałam na Liam'a.
- Dokładnie takie same oczy jak Zayn i kręcone, śliczne włosy Harry'ego... - przypomniałam sobie Alaskę, lochy, martwe ciało dziewczyny i Zayn'a. To w nią się wpatrywał. Widział w tej dziewczynie Lucy. - Spójrz. - wyjął z kieszeni telefon. Wow! Telefon! A myślałam, że oni żyją średniowieczem. - To jest Lucy...
- Śliczna... - powiedziałam, spoglądając na dziewczynę ze zdjęcia.
- To zdjęcie zostało zrobione tydzień przed porwaniem. W dzień jej 15-stych urodzin. - Posiedzieliśmy jeszcze chwilę w ciszy. Liam nie mógł oderwać wzroku od Lucy. On chyba coś do niej czuł... - Dobra. Pora coś zjeść. Chodź.
Mam fazę na obrazki... musicie mi wybaczyć ;)
Love lives in music
Pierwsza XD W końcu rozdział szybciej. Dzięki obrazka bardzo fajnie się czytało :) I love you!
OdpowiedzUsuńNie jestem pierwsza, ale może będę druga.
OdpowiedzUsuńFajnie, że dałaś tutaj tyle obrazków, bo mogłam to sobie wszystko lepiej wyobrazić. A to chyba lepsze niż 50-stronowe opisy pomieszczeń.
I poznaliśmy trochę historii. To wszystko jest ciekawe i nie mogę doczekać się następnego tym bardziej, że dodałaś rozdział tak wcześnie.
*zawał*
Ta historia była smutna :( Aż się przykro i smutno na serduchu zrobiło.
A i jeszcze jedno: podobało mi się, jak Nikki komentowała wystrój pokoi. To było bezcenne ;)
No cóż...no to chyba czekam na next. Mam nadzieję, że dość szybko się pojawi, skoro masz taki nagły przypływ weny :P
Rozdział cudny. Te obrazki nadały wszystkiemu smaku i pomogły to wszystko jakoś ogarnąć. Czekam na więcej. ~Dorcas
OdpowiedzUsuńP.S. Zapraszam na
- http://syriusz-black-i-dorcas-meadowes.blogspot.com/2015/05/rozdzia-36-powrot-do-normalnosci.html
oraz
- http://dar-kornelii-talent-czy-przeklenstwo.blogspot.com/2015/05/rozdzia-15.html
Piękne, piękne, piękne *O*
OdpowiedzUsuńTa historia była cudowna.
Współczuje Zaynowi i Harryemu.
W taki sposób stracić siostrę.
Czekam na następny. Pisz szybko
Historia okazała się bardzo bardzo bardzo ciekawa. Jejku, skąd Ty bierzesz na to wszystko pomysły xd Z rozdziału na rozdział podoba mi się jeszcze bardziej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny ♥