czwartek, 7 maja 2015

Rozdział 23 " Louis on jest niewidzialny!"

_Oczami Nik_

Jestem głupia, jestem głupia, jestem głupia.. Czemu ja jestem taka głupia?! A w sumie.. i tak by nas znaleźli, więc nie ma o czym gadać. A mój ojczulek oczywiście musiał się powydzierać i zrobić ze mnie małego bobaska.. Po prostu lepiej być nie może. Znaleźliśmy tylko 5 żywych osób. Zatrzymaliśmy jakiś przejezdnych i wmówiłyśmy, że już ich tak znalazłyśmy. Zabrali ich do najbliższego szpitala.
- Robota skończona? - zapytała ciocia Alice. Kiwnęłam głową i już chciałam poszukać chłopaków, gdy ktoś mnie zatrzymał.
- Nigdzie nie idziesz. - uśmiechnęła się mama. - Zostajesz tu  z Esme. - po chwili znikła razem z resztą. Jestem skazana na babcie. Super. Ona to na pewno nie pozwoli mi tam zejść. Za nic w świecie.

_Oczami Louisa_

Nie mam zielonego pojęcia o co ta cała afera. Przecież młoda to pół wampir i pół wilk! Halo! Pobudka! Taki ktoś to chyba nigdy nie zginie, nie? Czuje się trochę dziwnie... Wędruje przez stare, przegniłe korytarze w obstawie wampirów. 
- Ej! Niall... - zagadnąłem blondyna.
- Hm? - spojrzał na mnie. Jemu chyba to nie przeszkadzało.
- Jak.. się... czujesz? - jego wzrok stał się bardziej pytający niż zwykle. Może dlatego, że praktycznie nigdy nie zadałem mu takiego pytania.
- O co ci.. - zaczął blondyn, ale ktoś mu przerwał:
- Chce wiedzieć, czy to nie dziwne że idziesz z wampirami. - odwróciłem się. Powiedział to ten... rudy? - Nie jestem rudy! - dodał. Skąd on..?
- Edward czyta w myślach... - poinformował nas Carlisle.
- Wow... - powiedziałem razem z Niall'em. I to jest coś.
- Eh.. zepsułeś nam zabawę Carlisle! - zaczął marudzić największy z Cullen'ów.
- Też mi zabawa.. - usłyszałem głos Zayn'a. Czy on kiedyś będzie szczęśliwy? 
- Ćśśś! - uciszył nas ten.. Arma... coś tam.
- Jest ich siedmiu. - odezwał się Rudy. - Damy im rade, szybko pójdzie. Ja, Eleazar, Jasper, Louis i Liam bierzemy trzech po lewej. Aramis, Zayn - Arthur jest wasz. Reszta bierze tych po prawej. - wszyscy zgodzili się bez zbędnego certolenia. Wparowaliśmy do sali i od razu rzuciłem się na pierwszego z brzegu. Szybki był. Sekundę! Zniknął! Nie ma go!
- Louis on jest niewidzialny! - usłyszałem Niall'a. - Imię!
- Gladio! - krzyknąłem i wtedy go zobaczyłem. Nacierał wprost na mnie.Uchyliłem się, szybko uderzając mieczem wprost w jego kolana. Udało się. Wampir wylądował niedaleko mnie, a jego kończyny.. no cóż... jeszcze się ruszały mimo odrąbania od reszty ciała.
- Lou!!! - usłyszałem głuchy krzyk, po czym poczułem ostry ból na plecach. Straciłem równowagę i potem nastała już tylko ciemność.

*Trzy dni później*

- Przecież powinien się już dawno obudzić! - rozpoznałem głos Niall'a.
- Robię co mogę.. - ten głos był inny. Z pewnością należał do wampira.
- Jest twardy. Da rade... - włączył się do rozmowy Liam. - Przecież to Louis Tomlinson.
- Louis William "Tommo" Tomlinson... - odezwałem się, rozchylając powieki. Nie czułem już bólu.. no może praktycznie poza kłuciem w boku, za każdym razem gdy próbowałem się poruszyć.
- Louis!!! - tuż przy mnie zjawiła się rozpromieniona twarz Niall'a i Liam'a.
- Tak mam na imię.. - wysiliłem się na uśmiech.



- Louis!!! - do pokoju wpadł Harry z bananem w ręce, a obok niego zjawił się uśmiechnięty Zayn.
- To ja! - krzyknąłem. Hazz rzucił się na mnie zamykając w szczelnym uścisku.
 Po chwili dołączyła cała reszta.
- Uroczo.. aż się łezka w oku kręci... - spojrzeliśmy w stronę, z której dobiegał głos. Stała tam Nikki z tacą pełną jedzenia. Niall od razu się ożywił.
- To dla nas? - zapytał Liam.
- Sama wszystkiego nie zjem... - podeszła i położyła wszystko na stole. Mmmm czuję frytki, pizzę i jakąś sałatkę. Już po chwili wszyscy zajadaliśmy się tymi smakołykami. 
- To.. co się stało, kiedy odleciałem? - zapytałem popijając łyk soku.
- W skrócie? - zapytał Harry. Kiwnąłem głową. - Niall zauważył, że odleciałeś, zabił swojego wampira i zajął się tym który cię zaatakował. W tym czasie ja i Zayn pobiegliśmy za tym świrem, który gdy tylko nas zobaczył ulotnił się i tylke go widzieliśmy. Na szczęście zostawił kamień tam gdzie leżał. My przewieźliśmy cię tu, a Liam wysłał kamień do naszej ojczyzny. Tam będzie bezpieczny. A teraz pozwól mi się rozkoszować tą pizzą...  - zamoczył swoje zęby w roztopionym serze.
- Coś ciekawego się działo? - zapytałem jeszcze, rozglądając się po ich radosnych twarzach.
- Prócz tego, że pełno wszędzie migdalących się ludzi jest dobrze.. - zapewnił mnie Liam. - Wszędzie zakochani. - dodał widząc moją zdezorientowaną minę.
- Liaś zazdrosny.. - rzucił Harry.
- Nie ma o co.. - odgryzł się. - Po prostu rzygam tęczą... - zapewnił.
- Nie tylko ty. - odezwała się Nik.
- Ty też..? - zapytałem.
- Byłam wczoraj u cioci. W sensie u tej mojej kuzynki. Chciałam normalnie sobie z nią pogadać, a tam co? Migdali się z tym Lucasem. Olała mnie... Miło. - dokończyła i zagryzła jabłko.
- Nie ma to jak rodzinka. - skwitował Zayn. - Myślę, że skoro się obudziłeś pora przenieść cię do Instytutu. Wypoczniesz w Skrzydle Szpitalnym.
- Pozwól mi zjeść! - oburzył się Niall.
- Dobra, dobra... - po godzinie wszystko było gotowe. Brama już wyrysowana. Podziękowaliśmy Cullen'om za opiekę. Próbowałem przekonać chłopaków, że mogę iść o kulach, ale oczywiście nie... Niesie mnie Liam i Harry.
- Gotowi? - zapytał Niall.
- Miło było. - uśmiechnęła sie Dominica. - Zapraszam częściej.
- Nikki! - w pokoju zjawiła się ta ruda. Renesmee chyba. - Czemu mnie unikasz? Porozmawiajmy!
- To ty mnie olałaś! Idź do Lucasa!
- To  my już może... - odezwał się Hazz.
- Będziemy się zbierać. - dokończył Niall i przeszedł przez bramę.
- Uciekasz od problemów?! - wydarła się Renesmee.
- Nie. - odpowiedziała stawnowczo kuzynka. - Idę na gościnę. - wskazała na bramę i zdecydowanym krokiem przeszła przez nią. Liam wzruszył razmionami i ruszył w tą samą stronę. Po chwili wszyscy byliśmy juz w Instytucie. Razem z pół - wampirem.
- Woow... - powiedziała Dominica.  



Chciałabym Was serdecznie zaprosić o tutaj ~~>  Love lives in music

5 komentarzy:

  1. Jestem pierwsza? Oby oby oby.
    Rozdział świetny i cieszę się, że w końcu go napisałaś.
    Taa...przez ciebie mam ochotę na pizzę.
    Wszędzie zakochani...mnie też czasami to irytuje.
    Skomentowałabym to jakoś bardziej, ale trzeba spać. I zacząć coś robić XD
    Czekam na next i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. ,,...z bananem w ręce...'' piękne :) W końcu rozdział. I love you!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak widać rozdział pełen owoców. Banany, jabłka... Dobra żartuję. Mam jakiś dobry humor. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale nie miałam wcześniej czasu. Rozdział cudny. Czekam na więcej. Pozdrawiam. ~Dorcas

    OdpowiedzUsuń
  4. hahahah.....oburzenie Nialla *O* bezcenne ;D
    Taki tam żarłok.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawy rozdzial.
    Ciesze sie, ze wszystko dobrze sie skonczylo. Zaniepokoilam sie lekko, gdy Louis stracil przytomnosc, ale na szczescie wkrotce wrocil 'do zywych'.
    Podoba mi sie urozmaicanie rozdzialu gifami i zdjeciami :)
    No to pozdrawiam i zycze weny :))

    OdpowiedzUsuń