niedziela, 15 lutego 2015

Rozdział 16 "Padło hasło "najukochańszy wujek", a nie "najgorszy".. "

_Oczami Ness_
- No, bo...
- No co??
- Nie mów mi, że zapomniałaś... - ciągnęłam. - Ciocia Alice cię zabije...
- O nie... Nie, nie, nie, nie, nie!! - chyba już się skapnęła.
- Tak.. - pokiwałam głową. - Ślub Jane i Quila... O 14:00 Bal jest o 15:00. Nie dasz rady się wymknąć... - Nik znacząco na mnie spojrzała.
- Proszę!! - zaczęła. Już ja wiem co jej chodzi po głowie.
- Nie! - powiedziałam stanowczo.
- Błągam, błagam pomóż mi! Tylko na godzinę! Proszę!
- Nie! Jak twój tata się dowie to jeszcze mi się od mojego dostanie! Nie!
- Proszę! - dodała te swoje szczenięce oczka. Ugh! Za co?!
- Na godzinę...
- Dziękuję!!!

* Po powrocie do domu*

Ciocia Al złapała nas już przy drzwiach. Szybko wzięła nasze torby i rzuciła je w stronę wujka Jazza.
- Kochanie zanieś do pokoju Nik.. - rozkazała.
- A co ja jestem?!
- Mój najukochańszy na świecie mąż.. - uśmiechnęła się. Wujek podszedł i namiętnie ją pocałował.
- Błee darujcie sobie.. - mruknęłam.
- A myślałem, że już się przyzwyczaiłaś młoda.. - wujek Jazz poczochrał mi włosy i momentalnie znalazł się na piętrze.
- Oddam! - zawołałam za nim.
- Później! - skarciła nas ciocia Al. - Czyli tak.. Tu macie listę wszystkich zaproszonych. - powiedziała podając nam karty z nazwiskami. - Gdy goście zaczną się zjeżdżać staniecie na balkonie, tym od pokoju Jane i będziecie odkreślać tych którzy się zjawią. Jane będziemy stroić w jej pokoju więc nie macie prawa narzekać, że najfajniejsze was ominie... A no właśnie.. Zapomniałabym. Nik poprowadzisz Quila do ołtarza..
- Co?! - emmm to było więcej niż dziwne.
- Pójdziesz przed nim i zaczniesz śpiewać A thousand years... Nie mówiłam ci?
- Nie!
- No.. To teraz już wiesz... A teraz won do ogrodu pomóc w przygotowaniach. Rose ma dokładną rozpiskę i wyznaczy wam wasze zadania...
- Taaaa robi się... - burknęła Nik i powlekła się do ogrodu. Ja poszłam za nią, ale już bardziej ochoczo. Uwielbiam wesela!! Jest przepyszny tort. Wszędzie biało, są śpiewy, tańce... Pamiętam ślub cioci Veroniki. Była bardzo zdenerwowana nawet jak na wampira. I była wściekła na ciocię Al za "zbyt wystawną suknię". Moim zdaniem była przepiękna. A wujek Jacob przez cały wieczór nie pozwalał nikomu innemu tańczyć z ciocią. Musiał zrobić wyjątek na oczepinach...
- Ness! Ness!
- Co?! - wydarłam się. Kto śmie mi przerywać retrospekcje?!
- Ja.. - o tatuś. - Tatuś, tatuś...
- Tak się zastanawiam drogi ojcze... Czy nie mógłbyś wyłączyć tego swojego radaru?
- Uwierz.. czasami chciałbym.. Nie Vivi? - spojrzał na ciocię z chytrym uśmieszkiem. Ta w odwecie rzuciła w niego bukietem, który właśnie trzymała.
- Vivi! - krzyknęła babcia Esme. - Nie marnuj bukietu na Edwarda! - dziadek stojący za babcią zaczął się śmiać i dostał w łeb. Wracając do cioci i taty... wolę nie wiedzieć co tata wyczytał w jej myślach.
- I słusznie.. - mrugnął tata i poszedł dalej.
- O tu jesteście! - dorwała nas ciocia Rose. - Do każdego krzesła musicie przyczepić takie małe bukieciki. Są w kartonie obok altany.. O Bella! - i tyle co ją widziałyśmy. Sekundę altana? To od kiedy my mamy altanę?
- Dzisiaj w nocy ją składaliśmy.. - dobiegł mnie głos taty. Obejrzałam się dookoła ale nigdzie go nie było. - Na górze..  - a fakt.
- A co tam robisz?
- Wieszam sznury kwiatów..
- Pomogę ci kochany wujaszku! - zaoferowała się Nik.
- Nie! - chwyciłam ją za rękę. - Chce skończyć te głupie bukiety i dostać kolejne, lepsze zadanie. A ty mi w tym pomożesz.. - siłą pociągnęłam ją na poszukiwanie altany. Nie było trudno znaleźć. Po skończonej robocie zgłosiłyśmy się do cioci Rosalie.
- Pomóżcie Edziowi z kwiatami..
- Edward! Nie Edzio! Edward! - dobiegł nas głos z góry. Suuper. Bo akurat mam ochotę skakać po gałęziach jak małpa i...
- Przepraszam, czy ty coś sugerujesz? - przerwał moje rozmyślania tata.
- Ja? Nic nie mówiłam. Tak sobie bredzę. Nie zwracaj na mnie uwagi. - obdarzyłam go najpiękniejszym z moich uśmiechów. Podczas gdy tata i Nik skakali po drzewach ja nadziewałam kwiaty na nitki. Nużąca ta robota. Potem kazali nam jeszcze sprawdzić nagłośnienie i wyszorować kieliszki. W końcu wraz z rodzicami zmyłam się do domu. Zmęczona natychmiast zasnęłam.

*Kolejny dzień*

_Oczami Nik_

Dobra. Już jestem gotowa. Przekabaciłam mamę na szpilki. Buahaha! Teraz pozostaje mi poczekać na Ness. Pomoże mi się wymknąć kiedy będą wszyscy goście. Wtedy wujek nie da rady wychwycić naszych myśli. Skierowałam się do pokoju rodziców. Mama mówiła, że założy mi swoją srebrną bransoletkę. Weszłam bez pukania. I to był duuży błąd. Tata leżał na mamie całując ją. On był bez koszuli, a mama w szlafroku. Szybko zatrzasnęłam drzwi. Po chwili tata znów otworzył drzwi.
- Puka się!
- Oj nie martw się tato.. Po tym incydencie zatrudnię sobie wujka Edwarda, żeby mnie ostrzegał... Jak... Nieważne. - na chama wparowałam do pokoju. Mama była już w sukience.
- Tylko spróbuj...  - syknął tata. Już chciał wychodzić, ale cofnął się po koszule. Spojrzał na mnie pytająco. - Buty..
- Ładne prawda? Rozważałam też czerwone, ale w ostateczności wybrałam czarne..
- Alice? - zapytała tata i spojrzał na mamę. Ta tylko kiwnęła głową i zaczęła się śmiać. - Ale jak sobie nogi połamiesz to nie dziw się, że ich nastawianie będzie bolało... - chwycił koszule.
- Przecież jest cała wygniotła. - skarciła mama. - Daj wyprasuje ją. - szybko zabrała się za prasowanie. Wiedząc, że chwile to potrwa wygodnie się rozsiadłam. Po 5 minutach tata był już w białej koszuli. Podszedł do mamy, pocałował ją i cicho szepnął:
- Mam ochotę cię schrupać..
- Słyszałam.. - odpowiedziałam mu. Wyszedł z pokoju,a mama założyła mi cieniutką srebrną bransoletkę..
- Uważaj na nią. Jest bardzo delikatna...
- Obiecuje.. - nie mogłam oderwać od niej wzroku.
- Dostałam ją od taty na urodziny.
- Nie wiedziałam, że ma taki dobry gust..
- Bo nie ma. Bella ją wybierała.. - obie się zaśmiałyśmy. - Pięknie wyglądasz.. - przytuliła mnie. - Idź już do Jane i reszty. Zaraz do was dołączę. - poszłam do pokoju Jane. Ciocia Rosalie właśnie kończyła ją czesać, a ciocia Al krzątała się przy jej paznokciach.
- Gdzie suknia?! - zapytałam energicznie.
- No właśnie! - za mną stanęła Ness. - Po wczorajszym dniu odwalania czarnej roboty chcemy ją w końcu zobaczyć.
- W sumie też bym chciała.. - wtrąciła Jane.
- Taa też tak mówiłam. - doszła do nas mama - Alice obiecała, że nie będzie uszyta z przesadą. Wyglądałam jak tona brokatu..
- Ja bym dał 2 tony.. - rzucił wujek Emmett przez zamknięte drzwi.
- Cicho tam! - zawołała mama.
- No dobra dobra.. - zgodziła się Alice i pobiegła do siebie po sukienkę. Wróciła z wielkim.. futerałem? Nie wiem jak to się nazywa.. Z dużym czymś, a w środku była suknia. Szybkim ruchem ją pokazała.
- WOW! - zawołałyśmy razem z Ness. - To...
- Jest piękne! - krzyknęła Renesmee.
- Bez porównania twoja jest bardziej wystawna.. - mama poklepała Jane po ramieniu.
- Nie przesadzaj Vivi.. - jęknęła ciocia Al.
- Dobra.. Już się nie udzielam... - Jane szybko ubrała suknie. Ciocia Bella przypięła jej welon, a my zaczęłyśmy odkreślać gości, którzy już przybyli. Wszyscy już zajęli miejsca. Przyszedł po mnie wujek Jasper z poleceniem od babci. Kazali mi zejść i zacząć śpiewać. Stanęłam przed Quilem i czekałam na znak dziadka.
- Zdenerwowany? - zapytałam Quila.
- Ba..
- No to zaczynamy.. - zaczęłam powoli iść w stronę pana Webera. Lubię tą piosenkę. Jest naprawdę piękna. Nie przestając śpiewać stanęłam przed dziadkiem i czekałam aż Jane dołączy do Quila. W końcu skończyłam piosenkę i usiadłam. Patrząc na te nasze zakochańce wyobrażam sobie siebie i   Aramisa... Dobra.. Już po ceremonii. Jest za 10 minut 15, a ja stoję jak najdalej od gości, którzy składają życzenia młodej parze. Gdzie do jasnej cholery jest Ness?
- Tutaj. - usłyszałam znajomy głos. O nie... Odwróciłam się. Wujek Edward, a obok niego Ness. - Nik proszę cię.. Nie rób tego swoim rodzicom. Pozwól im cieszyć się tym dniem razem z Jane i Quilem. Quil jest dla twojego taty jak brat. Nie każ mu się zamartwiać o Ciebie. Zrób to dla niego... Chodź - wyciągnął do mnie rękę. I co ? Udało mu się. Mam wyrzuty sumienia super co nie? Ale... Wujek ma racje. Myślę tylko o sobie. Pojutrze wszystko Aramisowi wytłumaczę. Może mnie zrozumie. Chwyciłam rękę wujka i uśmiechnęłam się do niego. - Zatańczymy? - odwzajemnia uśmiech.
- Nie śmiałabym odmówić mojemu najukochańszemu wujkowi....
- Ktoś mnie wzywał? - obok nas zjawił się wujek Jasper. 
- Padło hasło "najukochańszy wujek" a nie "najgorszy".. - droczył się tata Ness.
- W tak,...
- Koniec! - przerwałam im. - Kółeczko.. Zatańczymy w kółeczku... - to było najgorsze głupstwo jakie w życiu palnęłam. Tańczyłam na okrągło przez najbliższe trzy godziny. A Ness oczywiście zniknęła mi z oczu. Typowe. Założyłam bluzę, bo zrobiło się dość chłodno. Teraz pozostaje mi tylko czekać, aż ruda się pojawi. Eureka! Idzie..
- Gdzie byłaś? - skrzyżowałam ręce na piersi.
- Chodź ze mną..
- Nigdzie nie idę.
- Chodź, a wszystko zrozumiesz.. - w końcu powlekłam się za nią w głąb lasu. Było tam całkiem ciemno, ale ja i tak bardzo dobrze wszytko widziałam.  Nagle stanęłam jak wryta...
- Aramis! - krzyknęłam i podbiegłam by go przytulić. Ups... Trochę się zapomniałam. Ale widać jemu to się podobało. - Co ty tu robisz?
- A jak myślisz? Przyszedłem na nasz bal. - odpowiedział trzymając mnie za ręce.
- Proponuję podejść bliżej parkietu.. - odezwała się Ness.
- Dobry pomysł.. - skwitowałam. Trzymając się za ręce wróciliśmy na wesele. Akurat trafiliśmy na spokojną piosenkę. Zaczęliśmy kołysać się w jej rytmie.
- Nik?
- Tak? - spojrzałam w jego piękne brązowe? oczy... Zaśmiałam się. - Soczewki?
- Mhm.. - kiwnął głową. - Wiesz dlaczego tu jestem?
- Bo Ness cię przekabaciła? - postanowiłam trochę się z nim podroczyć.
- To też... Ale głównie dlatego, że zakochałem się i... Mam szczerą nadzieję, że ta dziewczyna odwzajemnia moje uczucia. - Aaa I co teraz? Przydałby się kubeł zimnej wody na otrzeźwienie. Czy ja coś ćpałam? Nie... Dobra.. Teraz albo nigdy. Szybko zbliżyłam się do niego i musnęłam delikatnie jego usta.
- Taka odpowiedź wystarczy? - zapytałam.
-  W zupełności... - odwzajemnił pocałunek. To był najpiękniejszy dzień w moim życiu! Taa ale nie wiedziałam o czymś bardzo, ale to bardzo ważnym. Przynajmniej dla mojej rodziny.
- Będąc tutaj trochę zgłodniałem... - wyznał.
- Możemy skoczyć gdzieś dalej na jakiegoś łosia, czy coś.. - podsunęłam z uśmiechem.
- Co?! - spojrzał na mnie jak na wariatkę.
- Przecież... Zgłodniałeś... A łoś jest chyba najbardziej pożywny... - wyjaśniłam.
- Nik... Ty nie rozumiesz?
- Czego?
- Ja... Żywię się krwią ludzi... - i puf! Moje marzenia i życzenia prysły jak bańka mydlana...


Wszystkie stroje i wystrój ogrodu możecie zobaczyć w zakładce "Na koniec wampirek " ;)

CZYTASZ=KOMENTUJESZ:)

5 komentarzy:

  1. Już się wystraszyłam, że Ness widziała Aramisa z jakąś dziewczyną czy coś, a tu nagle okazuje się, że Niki zapomniała o ślubie! Dobrze, że Edward powstrzymał ją przed ucieczką. Jacob i Veronica byliby wściekli i przerażeni.
    Podobnie jak Niki zapomniałam o tym jednym małym szczególiku. Że Aramis nie jest "wegetarianinem".
    Ciekawa jestem co ona teraz zrobi?
    Będzie próbowała go zmienić czy spróbuje przekonać jakoś swoją rodzinę, żeby go zaakceptowali?
    Pozostaje mi tylko czekać na nową notkę i życzyć weny.
    Pozdrawiam. Dorcas

    OdpowiedzUsuń
  2. Proste trzy słowa I LOVE YOU !!!! ♥-♥
    WZM

    OdpowiedzUsuń
  3. No, wreszcie jestem na biezaco xd
    Sliczny szablon!
    Myslalam, ze Ness powie cos strasznego, a okazalo sie, ze Jane wychodzi za maz. Jane! XD
    Nawet Aramis sie pojawil. Jego wyznanie uczuc bylo slodkie. Szkoda, ze pije ludzka krew, ale moze Nikki da rade go 'przekabaic' na wegetarianizm.
    Nie przedluzajac, zycze duuzo weny i czekam na kolejny rozdzial.
    Pozdrawiam :)
    Ps. Koniecznie mnie o nich informuj xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudownie. Przepraszam, że miałam takie zaległości i nie zobaczyłaś moich komentarzy pod ostatnimi rozdziałami. :(
    Ślub? Zaszokowana jestem. Ale teraz Nik chyba nie będzie mogła się spotykać z Aramisem skoro on żywi się ludzką krwią. To wszystko jest takie skomplikowane.
    A co do poprzednich rozdziałów: cieszę się, że jednak nie wyjechali. A z Ness i czytaniem książek było dobre. :D
    Nie przeciągam już. Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń