poniedziałek, 19 stycznia 2015

Rozdział 13

_Oczami Ness_

Siedziałam i kwitłam pod salą, czekając na zaproszenie. Idzie jakaś para, to pewnie rodzice Lucasa. Minuty ciągnęły się niemiłosiernie. Wiedziałam jedno: będę stała za Nik, choćby mieli mnie torturować. Uderzyła go w mojej obronie... To przeze mnie teraz siedzi tam i wysłuchuje kazań. Czekam, czekam i czekam... Wychodzą! Nik, ciocia i wujek.
- I co?! - zapytałam podbiegając do nich.
- Jedziemy już do domu... Możemy zabrać cię ze sobą. - kiwnęłam głową i poszłam razem z rodziną do samochodu. Przez całą drogę powrotną nikt się nie odzywał. Gdy weszłam do domu dziadków zastałam tam mamę i tatę. Gestem zawołali mnie do pokoju. Nik zniknęła na piętrze, a tuż za nią ciocia z wujkiem.
- To nie twoja wina.. - wyszeptał tata, przytulając mnie do siebie.
- A właśnie, że moja..

_Oczami Nik_

- Nie rozumiem, jak mogłaś?! - krzyczał tata. - Wystarczyło, żebyś uderzyła trochę mocniej, a chłopak mógłby wylecieć na sporą odległość! - spuściłam głowę.
- Nik, to było niebezpieczne, i to bardzo..
- Już i tak na pewno zastanawia ich, jak możesz być tak silna!
- Żadna normalna dziewczyna nie ma takiej siły!
- Nie jestem normalna.. - szepnęłam.
- Ale w ludzkim świecie musisz być!
- Nic nie rozumiesz!!! - w końcu wybuchłam i krzyknęłam na tatę. W oka mgnieniu stałam na czterech łapach.
- To nam wyjaśnij.. - odpowiedziała mama.
- Wrócimy jak się uspokoisz. - podsumował tata i wyszedł. Za nim poszła mama. Oni nic nie rozumieją! Zrobiłam to dla Ness! Ten idiota jest dla niej naprawdę ważny! Ktoś musiał mu pokazać, że nie jest pępkiem świata. Padło na mnie,. Mówi się trudno. Już ja go przestawię... Zacznie w końcu zwracać uwagę na innych. Mniejsza o konsekwencje. Zmieniłam się z powrotem i ubrałam w lekkie ciuchy.

_Oczami Vivi_

- Jedziemy dziś do Charliego..  - powiedziała Bella, gdy wchodziliśmy do salonu.
- To moja wina! - zaczęłam Ness. - Ona zrobiła to w mojej obronie! To dla mnie go uderzyła..
- Nik wie co robi. Nie bierz winy na siebie. Dobrze wie, że musi się kontrolować. - zaczął Jacob.
- Ale..
- Renesmee chodź. Pora jechać... - Bella i Ness wyszły. Edward mijając mnie, położył mi rękę na ramieniu. Bezsilna opadłam na kanapę.
- Ide potrenować watahę.. - Jacob pocałował mnie i wyszedł. Panowała grobowa cisza. Carlisle chciał coś powiedzieć, ale wyraźnie się wahał.
- Nie za ostro? - przemógł się w końcu.
- Co masz na myśli? - spojrzałam na niego.
- Nik chciała obronić Ness...
- Obronić? - zapytałam. - Nikt nie miał zamiaru jej spoliczkować. Mogła po prostu podejść i coś powiedzieć, a nie od razu pozbawiać go uzębienia.
- Wyprowadził ją z równowagi...
- Zdenerwowała się.. - dołączyła się Alice.
- Nie Alice.. Ty też? - zapytałam z niedowierzaniem. - Też jesteś przeciwko mnie?!
- Nikt nie jest przeciwko tobie.. - sprostowała.
- Nie mam na to siły.. - wyszłam z domu. Biegłam przed siebie. Natknęłam się na Jane i Quila. Całowali się. Mogliby w końcu powiedzieć reszcie, że są razem. Ale nie... bo po co? Póki co wiem tylko ja, Bella i Ed. Parka zakochanych nawet mnie nie zauważyła. Biegłam dalej. Dotarłam do klifu. Woda... Zawsze działała na mnie kojąco. Skoczyłam. Nurkowałam i podziwiałam ryby, koralowce... Jednocześnie zastanawiając się jak to jest umrzeć. Co jest potem? Po kilku godzinach zostawiłam nurkowanie i wróciłam do domu. Gdy tylko weszłam, usłyszałam cichy śpiew. Niki. Ma niesamowity talent. Nie mam zielonego pojęcia, po kim to. Zbiegł do mnie Jake.
- Gdzie byłaś?! - skrzyżował ręce na piersi.
- Nurkowałam..
- I nie raczyłaś nikogo o tym poinformować?!
- O co ci znów chodzi?!
- Martwiłem się!
- Potrafię o siebie zadbać, a ty jak zwykle szukasz dziury w całym.
- Ja?!
- Nie... Ja! - odparłam z ironią, kierując się na schody.
- Rozmawiam z tobą.
- Doprawdy? A ja sądzę, że wydzierasz się o byle co!
- Byle co? To co? Twoim zdaniem mam się w ogóle nie martwić? - Nik zaczęła śpiewać głośniej:

I have died everyday
waiting for you
Darling, don't be afraid
I have loved you for a
Thousand years
I'll love you for a
Thousand more

Time stands still
Beauty in all she is
I will be brave
I will not let anything
Take away
What's standing in front of me
Every breath,
Every hour has come to this

One step closer



Fortepian przestał grać. Nik powoli schodziła ze schodów.
- Nie chce, żebyście się kłócili.. - powiedziała cicho. - Nie przeze mnie. - spojrzałam na Jake'a, wpatrywał się w podłogę. Po chwili trwaliśmy w potrójnym uścisku.
- Wyjedziemy stąd.. - szepnął. - Zaczniemy od nowa...

8 komentarzy:

  1. WOW. Rozdział genialny! Uważam, że rodzice powinni zrozumieć Niki. Szczególnie Jake, który sam nie był aniołkiem w dzieciństwie. O co chodzi z tym wyjazdem?! Wyprowadzają się?! Czekam na nową notkę i mam nadzieję, że albo Blackowie zostaną albo Cullenowie wyjadą z nimi. Pozdrawiam~Dorcas

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślisz, że jak napiszę zwykłe "Świetny rozdział. Czekam na next", to będzie okej? Bo jakoś tak ostatnio nie mam siły na komentowanie. Gdzie oni chcą wyjechać? Hmmm?

    OdpowiedzUsuń
  3. zapraszam na rozdział 15 syriusz-black-i-dorcas-meadowes.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Piszesz świetne rozdziały siedzę i zastanawiam się czy nie dodałaś kolejnego.Życzę weny http://zmierzchmojahistoria.blogspot.com/.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na rozdział 3 dar-kornelii-talent-czy-przeklenstwo.blogspot.com
    i rozdział 16 syriusz-black-i-dorcas-meadowes.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam dwie sprawy. Po pierwsze Kiedy nowy rozdział?!
    A po drugie u mnie nowe notki:
    1) Rozdział 4 dar-kornelii-talent-czy-przeklenstwo.blogspot.com
    2) Rozdział 18 syriusz-black-i-dorcas-meadowes.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawy rozdzial.
    Ostatnie slowa zaniepokoily mnie lekko. Co mial na mysli Jake?

    OdpowiedzUsuń