środa, 26 listopada 2014

ROZDZIAŁ 2

_Oczami Veronicki_
Coś było nie tak... Coś się zmieniło. Wyczułam jakiś inny zapach. Zapach wampira. Już wcześniej się z nim spotkałam, ale nie mogłam sobie przypomnieć, gdzie. Nagle mnie olśniło.
- Ktoś tu jest.. - powiedział Jake.
- Jane. - potwierdziłam. - W pokoju Nikki.
- Zostańcie. - rozkazał Jacob. - Pójdę sprawdzić. - kiwnęłam głową i wzięłam Domi na ręce. Jacob poszedł do pokoju małej, a my zostałyśmy na werandzie. Po chwili wrócił po nas.
- Chce rozmawiać... - poinformował mnie. Weszliśmy. W salonie na kanapie siedziała blondynka w czarnej sukni i płaszczu. Miała czerwone oczy. Niezbyt dobrze. Nie była najedzona. Usiedliśmy po przeciwległej stronie.

 

- Słuchamy. - powiedziałam.
- Nie ukrywam, że decyzja Aro, dotycząca śmierci Dominicki i Renesmee była dla nas szokująca.. - powiedziała. - Było to bardzo dziw..
- Przestań pieprzyć i mów o co ci chodzi! - zdenerwował się Jake. Chwyciłam go za rękę.
- Dobrze więc. - odpowiedziała. - Alec zniknął. On najbardziej był oburzony decyzją Ara i nie mógł się z nią pogodzić. Zniknął tydzień temu. Nie wiem, czy może mieć coś wspólnego z porwaniem Renesmee, ale to prawdopodobne. Chcę was zapewnić, że w razie czego pomoge wam, bo muszę ściągnąć mojego brata z powrotem do Volterry. Trójca była przeciwna, nie chciała,  żebym się z wami kontaktowała.  Ale Alec to mój brat. Muszę go znaleźć. Mam kilku przyjaciół, więc jeśli Alec chce bitwy, będzie ją miał..
- Prosto i zwięźle.. Chcesz nam pomóc tak? - zapytałam. Sama nie wierzyłam w to co mówie. Jane.. i pomoc? Do tego pomoc nam?
- Hmm tak.. - odpowiedziała po zastanowieniu się. - Nie mam za dużo czasu, więc z łaski swojej pogadaj z Carlisle'm i daj mi odpowiedź. - Weszłam do umysłu Carlisle'a:
•••••
- Jane chce nam pomóc.. Mówi, że to wszystko to może być sprawka Alec'a..
- Alec'a?
- Tydzień temu uciekł z Volterry. Nie chciał pogodzić się z decyzją Aro co do Nikki i Nessie.
- Zgódź się.
- Mhmm
••••••
- Dobrze. - odpowiedziałam Jane.
- Macie jakiś pomysł, gdzie szukać? - zapytała.
- Co 3 godziny dostajemy wiadomości, według których mamy postępować. W ostatniej było napisane, że ja Jake Nikki, Bella i Edward mamy się spakować i przygotować do drogi.
- Za 3 godziny przyjdę znów. Macie być gotowi. Tymczasem idę na małe polowanie..
- Nie waz się polować tutaj na ludzi! - ostrzegł Jacob.
- A bo co? - zapytała kpiąco. - Wilczek zabroni?
- To nasze terytorium i mamy układy z watahą. - powiedziałam. - Jeśli ty dopuścisz się zabicia człowieka, będziesz miała 16 wilków na głowie, czego ci nie życzę. Sama podejmujesz decyzje. - Jane wydawała się lekko przestraszoną. Spojrzała na Nikki. Jacob wstał i zasłonił małą.
- Trzy godziny. - przypomniał. Jane wyszła.
- Chodź Nikki. Idziemy się pakować. - poszłyśmy wpierw do pokoju mojej córki spakować najpotrzebniejsze rzeczy. Kilka ubrań na zmianę i jej ulubionego misia.



 Spakowałam też coś na zmianę dla Jacoba. Nie wiadomo jak daleko pojedziemy. Poczułam krew i usłyszałam głos Jacoba.
- Cholera.. Głupi nóż. - zaśmiałam się pod nosem.
- Chodźmy Nikki, bo jeszcze tatuś się poharata tym tępym nożykiem. - zeszłyśmy na dół do kuchni. Jake robił pseudo kanapki na drogę dla siebie i Nikki.
- Hmm myślałam, że nie preferujesz kanapek z krwią. - powiedzialam. - Akceptuje je tylko Nikki i Nessie.
- Haha bardzo śmieszne. To tępe gów... Eee znaczy się nóż.. Badziew... - mój mąż trzymał się za krwawiący palec.
- Daj, bo se jeszcze oczy wydłubiesz.. - pocałowałam go i sama zabrałam się za kanapki. - AJ Jake, Jake, mniej mięsa, więcej zielonego.. Pamiętaj. Zielone jest dobre..
- Porządny wilk musi zjeść porządną dawkę mięsa, nie Nikki?
- Wolę zielone... - mruknęła Nikki.
- A tam nie znacie się... - po godzinie byliśmy gotowi. Włożyliśmy rzeczy do auta i poszliśmy do domu Belli i Edwarda, by razem z nimi poczekać na kolejną wskazówkę.Po  dwugodzinnym czekaniu Edward znalazł katreczkę w ogródku.

Kojarzycie może małe miasteczko First Spring?
 Świetnie! 
Widzimy się jutro, przy ruinach zamku Freger. Punkt 12:00

- First Spring to dość daleko stąd..Lepiej ruszajmy. - poradził Carlisle. - Ja Alice, Jasper i Esme jeden samochód, Emmett i Rose drugi. Edward, Bella, Jake, Vera i Nikki, wy pojedziecie główną  drogą. Emmett pojedziesz cały czas za mną. Będziemy starali się utrzymać taką odległość, żeby Veronica mogła nas słyszeć. Jakieś pytania? - nikt nie odpowiedział.
- Spakuję nas.. - powiedziała Bella i poszła do pokoju Ness. Weszłam tam za nią. Pakowała do torby ulubioną bluzkę małej. Miała drżące ręce. Podałam jej ulubioną zabawkę Ness. Patrzyłam na nią ze współczuciem.

Przyjrzała się dokładnie zabawce i usiadła na łóżku.
- Nessie dostała ją od nas na Walentynki... - uśmiechnęła się przez łzy. Płaczący wampir. Śmieszne? Nie.. Renesmee i Edward są dla Belli całym światem. Usiadłam obok przyjaciółki i objęłam ją.
- Nie długo święta. Trzeba wymyślić co kupić dziewczynkom. Jutro zobaczysz swoją córeczkę. Obiecuję... - próbowałam jakos pocieszyć Bellę. W końcu pozbierała się. Spakowałyśmy potrzebne rzeczy i po pół godziny w piątkę siedzieliśmy w samochodzie. Po chwili dołączyła do nas wściekła Jane.
- 3 godziny, nie 4!! - wrzasnęła. Bella mordowała ja wzrokiem. - Gdzie mamy się udać?
- Na First Spring. - odparł chłodno Edward.
- Pobiegnę pieszo... Spotkamy się przy starej kamienicy. - Ed kiwnął głową, a Jane już nie było. Większość drogi przesiedzieliśmy w milczeniu. Wtuliłam się w Jake'a, a Nikki we mnie. Spała prawie cały czas. Moja mała, słodka kruszynka... Jechaliśmy całą noc. Dotarliśmy do starej kamienicy coś po 11. Jane już czekała.  
- Ruiny zamku Freger.. - poinformował ją Ed.
- Będziemy w bezpiecznej odległości. - powiedziała i gdzieś pobiegła. Udaliśmy się na miejsce. Czekaliśmy jeszcze przez pół godziny. Bella cała dygotała. W końcu coś poczuliśmy. Coś... A raczej kogoś... Zdecydowanie nie był to zapach Alec'a.
- Demetri... - wyszeptał Edward. Wampir podszedł bliżej. Na jego twarzy widniał uśmieszek. Zaczął klaskać.
- Brawo, brawo... - powiedział.
- Gdzie jest moja córka?! - krzyknęła Bella. Edward ledwo co ją utrzymał.
-Spokojnie... Jeśli będziecie grzeczni wszystkiego się dowiecie. - kiwnął palcem. Za nim pojawiło się 5 innych wampirów. Jacob oddał mi Nikki i sam zmienił się w wilka.



- A a a... - pogroził mu palcem Demetri. - Bez ataków wilczku, bo wasza rybeńka zginie marnie.. Chodźcie.. - po chwili wahania poszliśmy za nim. Bella nałożyła na nas tarczę. Prowadził nas przez zrujnowane komnaty. Jego straż została na dworze. W końcu doszliśmy do...


No i jest kolejny rozdział. Przepraszam, że taki krótki, ale jakoś nie mam zbytnio czasu, żeby pisać coś bardziej rozbudowanego.. A dziś mam fazę na obrazki, co pewnie już zauważyliście :*
Czekam na wasze komentarze ;)


3 komentarze:

  1. Fazę na obrazki powiadasz? Zauważyłam, zauważyłam.
    Chyba nie muszę ci mówić, co ja o tym myślę i jaką miałam schizę, jak o tym czytałam. Słuchaj: Ja ci od razu jeszcze raz wspomnę, że ja się na tym nie znam. Połowy z tego nie zrozumiałam i co chwila miałam takie "Yyyy...co?" No dobra czytam dalej. "Wait...what?!" Gdybyś widziałam moją minę. :D
    No nic. I tak uważam, że masz ogromny talent i czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest świetny! Alec i Demetri razem w akcji ratowania Ness super ciekawe kto jest bratnia ness??? Mam nadzieje iż jena dołączy do rodziny i wpoi sie w jakiegos wilczka :) Nic dodać nic ująć :D
    Czekam na kolejny i BŁAGAM dodaj go szybko! :D
    Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak moglas urwac w takim momencie? XD
    Spodobal mi sie fakt, ze wlaczylas Volturi do opowiadania, ciekawe urozmaicenie. Jane zachowuje sie jak nie Jane, jest... milsza :)

    OdpowiedzUsuń