poniedziałek, 9 listopada 2015

Rozdział 45 "Letson!"


Przez ostatnie dni byłam bardzo niespokojna. Zayn nie odzywał się do mnie. Gdy kontaktowałam się z Liamem, ten tylko mnie uspokajał i coś tam wymyślał, że Zayn zgubił telefon. Natomiast, gdy prosiłam Zayn'a do telefonu zawsze nie było go na miejscu. Zbieg okoliczności? Nie sądzę. On najwyraźniej mnie unikał, ale nikt nie wiedział czemu. Przecież nic nie zrobiłam. Może w tym problem? Że przez ten cały czas nic nie robiłam. Obiecaliśmy sobie, że wszystko będzie jak dawniej, a tymczasem odcięliśmy sie od siebie. Wszystko uległo zmianie. Głośny trzask drzwi wyrwał mnie z zamyśleń. Aramis stanął przede mną, trzymając Lettie na rękach. Rośnie zaskakująco szybko, nawet szybciej niż ja. Ma 2 tygodnie, a wygląda na roczek.
- Cześć, moja słodyczko. - uśmiechnęłam się.
- Schlebiasz mi, ale Lettie też tu jest. - wyszczerzył się wampir.
- Ha, ha. - rzuciłam z ironią i wzięłam małą na kolana. - Ależ moja księżniczka ślicznie wygląda. - przeczesałam dłonią po kruczoczarnych włosach Nicolette.
- No wiesz... - chłopak oburzył się. - Jak już to książę i tak. Ślicznie wyglądam.
- Głupek. - pokręciłam głową.
- A tak poważnie... - przysiadł obok mnie. - Zayn się odezwał?
- Nie. - westchnęłam. - Chociaż Liam mówi, że u niego dobrze, jest zajęty i przeprasza, ale nie może podejść. Ciągle ta sama gadka. Auć! - zawołałam, gdy Lettie pociągnęła mnie za włosy. - Letson! - wyplątałam z rączki małej swoje ciemne włosy.
- I co zamierzasz zrobić?
- A mam wybór? - zmarszczyłam brwi. - Nie mam zielonego pojęcia, gdzie są. Zayn nie ma zamiaru sie odzywać, Liam nic mi nie wypapla... No jasne! - wpadłam na genialny pomysł i wybiegłam razem z Lettie na korytarz. Natknęłam się na wujka Jaspera.
- Wućek Jaćpel... - roześmiała się Nicolette.
- Masz wućek Jaćpel. - przekazałam mu małą. - Letson jest twój, a ja musze coś załatwić. - zniknęłam za drzwiami swojego pokoju.
- Chodź Lettie. Wućek zaprowadzi cię do cioci. - usłyszałam głos złotowłosego. Uśmiechnęłam się pod nosem i wyciągnęłam telefon.
- Poznam ten pomysł? - zapytał Aramis.
- Co? A... Zaraz. Niall, Niall... - zaczęłam szeptać sama do siebie. - Niallerku, gdzie jesteś? - gorączkowo przeglądałam kontakty w telefonie. - Bingo! - krzyknęłam, gdy zobaczyłam numer blondyna. Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo? - po drugiej stronie odezwał się Niall. Taki trochę zaspany Niall. Możliwe też, że jest po prostu napity. Jedno nie wykluczało drugiego.
- Cześć Nialler. Słuchaj mam problem. Zayn obiecał, że zadzwoni, ale chyba zapomniał. Musze na niego troszkę nawrzeszczeć. Dasz mi go do telefonu? - zapytałam z nadzieją.
- Ja... Słabo cię słyszę... - Horan zaczął gnieść kartkę.
- Horan wiem, że zgniatasz papier. - mruknęłam zrezygnowana. - Będziesz łaskawy dać mi tego pingwina do telefonu czy nie?!
- Mam być szczery? - zaprzestał męczenia kartki papieru.
- Poproszę.
- Nie wiem gdzie on jest.
- To idź go poszukaj! - byłam coraz to bardziej zdenerwowana.
- Nie o to chodzi. - blondyn zawahał się. - Żaden z nas nie wie, gdzie on jest.
- Jaśniej?
- Zayn zaginął.
- Że co?! - wydarłam się do słuchawki.
- Szukamy go od 2 tygodni... - dwa tygodnie. Przecież  Zayn od dwóch tygodni mi nie odpowiada. A Liam zamiast powiedzieć, co się dzieje, spławia mnie.
- Gdzie jesteście? - serce zaczęło mi mocniej bić.
- Wiesz, że nie mogę... - wyszeptał.
- Niall proszę cie! - zawołałam. - Ja go kocham! Pamiętasz?! Musze wiedzieć, co się z nim dzieje.
- Dobra, wyluzuj. - zaśmiał się. - Jest obok mnie.
- Ty... Ty... [CENZURA].
- Skończyłaś? - zapytał niepewnie Niall.
- Tak idioto. Dawaj Zayn'a.
- Cześć? - momentalnie serce mi stanęło. Tak długo nie słyszałam tego głosu. Tak pięknego, szczerego, kojącego, uspokajającego.
- Ty... - przełknęłam ślinę. - Totalny kretynie jeden! Jedyne, na co cię stać po takim czasie to jakieś durne "Cześć,"?!
- Oj, wybacz Niki. Miałem dużo na głowie.
- Dużo na głowie?! Moja matka umierała, a facet, którego kocham, zamiast mnie wesprzeć ganiał za potworami! Faktycznie. Biedaku ty! Cierpisz na brak czasu! Co za nie fart! Jak to zniosłeś?! Został ci trwały uszczerbek na zdrowiu?! Jak ja ci współczuje!
- Nawet nie wiesz, co się tu działo. Nie reaguj tak.
- A jak mam twoim zdaniem reagować?! Po tym wszystkim co razem przeszliśmy, nie zasługuje nawet na nędzne informacje, gdzie jesteś?! To tyle dla ciebie znaczę?!
- Przestań! - teraz to on krzyknął. - Nie ma cie tu, nie wiesz, co przeżywam, jak sie czuje! Nie masz prawa mnie osądzać!
- Ty tępa pało! Nie rozumiesz, że sie o ciebie martwię?! Ja tu od zmysłów odchodzę, bo się o ciebie martwię, a ty mi z takimi tekstami wyjeżdżasz!
- Możesz przestać się na mnie drzeć?! - ryknął.
- Nie!!!
- Zayn wyluzuj. - usłyszałam cichy głos Liam'a.
- Nie wyluzuje! - warknął Mulat. - Jak długo jeszcze mam ci dziewczyno powtarzać, że popadam w paranoje, bo cie tu nie ma?! Nie mogę cię przytulić, pocałować, nazwać cię księżniczką, dotknąć twoich gęstych loków, spojrzeć w żarzące sie błękitne tęczówki, poczuć słodkiego smaku twoich ust! Nic nie mogę! Dlatego tak długo cię unikałem! Bałem się, że gdy zadzwonisz powiesz mi coś w stylu " Zayn fajnie było, ale wole Aramisa. Jestesmy tacy sami. Kochamy sie. Nie dzwon, tak będzie lepiej." Nie spałem, bo bałem sie usłyszeć te kilka zdań. Bałem sie, że gdy i ty mnie odtrącisz, zostanę juz całkiem sam. - po tych słowach wmurowało mnie w podłogę. - Nigdy nie chciałem cie zranić. Nigdy. Cześć Niki. - otworzyłam szeroko oczy. Chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale w moim gardle zawitała wielka gula. Usłyszałam tylko charakterystyczny dźwięk, mówiący o zakończeniu połączenia. Schowałam telefon do kieszeni. Spojrzałam na Aramisa. Wszystko słyszał, o wszystkim wiedział. Słyszał jak mówiłam, że kocham Zayn'a. On już wszystko zrozumiał. Tylko, czy to zaakceptuje?
- Aramis, ja...
- Nie. - chłopak wstał i wyszedł. Tymczasem ja, pogrążona we własnych, bezsensownych rozmyślaniach położyłam się. Zdałam sobie sprawę, że teraz jest czas na podjęcie decyzji. Nie mogę ciągle dreptać między Aramis'em i Zayn'em. Albo postaram się w jakiś sposób przedłużyć wypełnienie sie przepowiedni, albo poddam się bez walki, skazując osobę, którą kocham na nieszczęście. Decyzja należy do mnie. Albo złamie serce jednemu, pozostawię go samemu sobie, albo złamie serce drugiemu i skażę jego dusze na wieczną tułaczkę, w ciągu której nie zazna chodź cienia prawdziwej miłości

7 komentarzy:

  1. ,,- Wućek Jaćpel... - roześmiała się Nicolette.'' Akurat jadłam płatki xD Ten tekst jest piękny <3
    Moim zdaniem niech znajdzie sobie innego xD Dobra nie ti by było dopiero wredne. Nie widzę innego wyjścia jak czyjeś samobójstwo xD Sorki nie wiem skąd to się bierze. Czekam i chce zobaczyć z kim w końcu będzie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wućek Jaćpel pojechał z tym rozdziałem. No więc, no.... Dzieje się, powiem tyle! Współczuje Nikki, że ma taki wybór. Ja nie wybralabym żadnego na jej miejscu, żeby nie skrzywdzić jednego z nich. Ale z drugiej strony wtedy wszyscy będę cierpieć... Och sama nie wiem.Jestem bardzo ciekawa co ty wybierzesz.
    Czekam na next.
    ~Martha

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa jestem kogo wybierze Niki. Szczerze to Zayn mnie trochę wkurza. No bo skoro ją kocha i wie, że ona cierpi kiedy on się do niej nie odzywa to chyba powinien z łaski swojej chociaż jej odpisać a nie patrzeć tylko na to, że on tęskni. Jej przecież jest z tym wszystkim źle. Przynajmniej takie jest moje zdanie. Nadal uważam, że powinna być z Aramisem. W końcu to on był gotowy dać jej odejść by była szczęśliwa, to on jest przy niej w najtrudniejszych chwilach.
    Mała Lettie jest taka słodka.
    Życzę weny i czekam na next ~Dorcas

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze to chyba tez coraz bardziej korci mnie zeby przytrzymać przy niej Aramisa :0

      Usuń
  4. Super rozdział
    :)

    OdpowiedzUsuń