sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 10

- Jane... Chcę cię ostrzec. Marek rozesłał już listy do wszystkich swoich "przyjaciół", aby gdy tylko zobaczą, że za mocno... wychylasz się, czy coś w tym stylu... Mają natychmiast go zawiadomić, a już on sam cię ukaże.
- Jednym słowem, jestem pod stałą obserwacją tak? - zapytała blondynka.
- Tak. Jeden fałszywy ruch i po tobie. - podsumował.

***

Od tamtych wydarzeń minęły 4 lata. Jane pilnowała się bardzo, więc Marek dał sobie spokój z pilnowaniem jej. Czas mijał, a dziewczynki rosły. Ich rozwój zatrzymał się, gdy wyglądały na 15 -16 lat. Mogły już pójść do szkoły. Miały wolną rękę. Wybrały gimnazjum Forks. Cała rodzina ustaliła, że będą odgrywać rolę adoptowanych. Nessie przez Edwarda i Bellę, a Nikki przeze mnie i Jacoba. Wszystko miało wyglądać jak w normalnej, ludzkiej rodzinie.Miały rozpowiadać plotki, że rzekomo ja i Bella założyłyśmy hotel w Phoenix i kierujemy nim z domu. Jacob był mechanikiem, więc problemu nie było, a Edzio ponoć uczęszczał na studia medyczne.

_Oczami Ness_

- Mamo! Możesz tu przyjść?! - wołałam mamę chyba już setny raz dziś.
- Dalej nie wie co na siebie włożyć.. - usłyszałam cichy głos taty.
- Odwieczny dylemat dziewczyny tatusiu!
- Widać, że Alice jest twoją ciotką!
- Hy hy hy...
- No co znowu? - do pokoju wpadła mama.
- To, czy to? - zapytałam, pokazując dwa zestawy ciuchów, leżące na moim łóżku.
- To! Teraz! Masz dwie minuty! Śniadanie czeka....- rozkazała i wyszła. Wyśmienicie! Ja nie wiem co mam na siebie włożyć pierwszego dnia szkoły, a matka mi śniadaniem głowę truje... Wyszykowałam się i pobiegłam zjeść śniadanie. Połykałam je łapczywie. Tata czytał gazetę, co chwila na mnie zerkając, a mama porządkowała albumy ze zdjęciami. Wszystko to działo sie w kuchni. Że też nie ma innych miejsc.... Przed spbą miałam jeszcze trzy łyżki płatków owsianych.
- Córuś zwolnij, bo się zakrztusisz... - przerwał moje rozmyślania tata.
- Nie jestem wujkiem Emmettem.. - odpowiedziałam kończąc posiłek.
- To co gotowa? - zapytał wstając.
- Jak nigdy. - przytuliłam mamę i razem z tatą pobiegłam do domu dziadków. Zastaliśmy większosć rodziny siedzącą na kanapie w salonie. Oglądali telewizję. Ciocia Alice natychmiast do mnie podbiegła i obejrzała ze wszystkich stron.
- Hmm nieźle... - powiedziała w końcu.
- Nie miałaś wizji? - zapytał Ed.
- Ness nie zdecydowała do końca co na siebie włożyć. Podjęła decyzje troszkę za późno... - usłyszelismy glos dochodzący z góry. Bez wątpienia należał do wujka Jacoba. 
- Bez gadania!
- Ale tato no...
- Nikki...
- Mamo... Powiedz coś...
- Wiesz, ze jestem tego samego zdania co tata.. - do rozmowy dołączyła ciocia. - Proszę bez krzyków. Ide dokończyć wasze śniadanie.  - ciocia w ułamku sekundy pojawiła się obok mnie. - Też były takie kłopoty?
- Ba... - mruknął tata.
- Też chciałaś się umalować do szkoły?
- Na początku to rozważałam... ale tata dostałby szału.. -  odpowiedziałam.
- Moja córeńka... - uśmiechnął się tata i pocałował mnie w czoło.
- Zjesz kanapkę? - spytała ciocia, wchodząc do kuchni.
- Już jadłam..
- Raczej chłonęłam.. - sprostował tata. Z góry zbiegła Domi. Była lekko wkurzona. Przytuliłyśmy się na powitanie. Tuż za nią zbiegł wujek Jake. Uśmiechnął się do nas i wszedł do kuchni.
- Co dziś jemy? - zapytał całując ciocię. Po chwili usiadł do stołu i zaczął pałaszować kanapki.
- Domi chodź coś zjeść.. - obie poszłyśmy do kuchni. W milczeniu patrzyłam jak moja kuzynka je śniadanie. Do kuchni weszła ciocia Rose.
- O co poszło? - zapytała.
- Nikki umalowała się do szkoły, nie pytając nas o zgodę. Jake kazał jej to zmyć, a ona się oburzyła. - opisała krótko ciocia Veronica.
- Skąd miałaś kosmetyki?  - Nikki nie odpowiedziała tylko wskazała głową na salon, gdzie siedziała także ciocia Alice. Spojrzała na nas i uśmiechnęła się najsłodziej jak potrafi. Z tego co wnioskowałam Domi nie miała zamiaru się do nikogo odzywać. Po skończonym śniadaniu tata podwiózł nas do szkoły. Miałyśmy lekką tremę. Co ja gadam? Wielką tremę! Obie chodziłyśmy do tej samej klasy, 3. Weszłyśmy do sali, w której odbywa się pierwsza lekcja. Nauczyciel już tam był. Zajęłyśmy 3 ławkę pod oknem. Zaczęłam się rozglądać po sali. Było tam kilku chłopców. Szczególnie jeden wpadł mi w oko. Zawadiacki uśmiech, ciemne włosy, błękitne oczy. Otaczał się sporą grupką osób. Ale... Było w nim coś takiego innego. A jego skóra była strasznie blada. Nie! Stop! Chyba już wszędzie widzę wampiry. Przecież, gdyby w okolicy pojawiła się jakaś nowa rodzina wampirów, na pewno wiedzielibyśmy o tym. Ten chłopak był.. WOW... Musiałam patrzeć się na niego dość długo, bo Nikki mnie szturnęła.
- EJ! Zaraz się poślinisz...
- Co? A... wybacz.. - przyjaciółka pokręciła głową z dezaprobatą i wróciła do bazgrolenia w zeszycie. Po chwili zadzwonił dzwonek. Wszyscy usiedli na swoje miejsca. Nauczyciel przedstawił się i zaczął ględzić coś o PSO. Dwadzieścia minut po rozpoczęciu lekcji do sali wszedł jakiś chłopak. Miał czarne, dłuższe włosy i niesamowicie czarne oczy. Piękne... Czy mi się wydawało, czy spojrzał na NIK? Hmm ciekawie się zapowiada...  Po tej lekcji, lekcji historii, był w-f. O ludzie! Jak ja nienawidzę w-f! Za to Domi uwielbia ruch i sport. Dla mnie ta lekcja jest świetną 45- minutową okazją, by pogadać. Zaczęłyśny grać w siatkę.
- EJ! Zagadnęłam..
- Co? - mruknęła Nik.
- Ten tam, co stoi na czarnej linii, po środku bramki, ciągle się na ciebie gapi...
- Który? - zapytała, odbijając piłkę.
- Ten z czarnymi, przydługimi włosami... - wskazałam głową na kolesia, to był błąd. W tym samym momencie dostałam piłką w klatkę piersiową.
- Niech żyje niezdarność! - usłyszałam chłopięcy głos. Natychmiast odwróciłam głowę. Był to ten sam błękitnooki, którym zachwycałam się na hiście. A teraz bezczelnie się ze mnie nabijał.  O nie! Już ja mu pokaże, że nikt nie nabija się bezkarnie z Renesmee Carlie Cullen psia krew! UPS... Powiedziałam psia? Trochę niezręcznie.. Mniejsza. Pokaże mu kto się będzie śmiał ostatni.. O!

Cz ten rozdział nie wyszedł ciut za długi? Nieważne... Jak tam wam mija 2015?

5 komentarzy:

  1. Super! Podoba mi się punkt widzenia Ness. Ciekawa jestem co dalej. Po za tym świetne były te sprzeczki przed wyjściem. Podobało mi się bo piszesz tak... hm... naturalnie? Tak to chyba odpowiednie słowo. Wszystko z życia wzięte. Super. Pozdrawiam i życzę weny ~Dori

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale fajnie! Tak...życiowo. Mam podobne zdanie na temat W-F'u. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na rozdział 12 syriusz-black-i-dorcas-meadowes.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Duzy przeskok w czasie, co jest duzym plusem :)
    Zgodze sie z przedmowczynia, napisalas to naturalnie, oddajac mysli bohaterki. Zaniepokoil mnie ten fragment o wampirach - czyzby jakies nowe krecily sie po Forks? :)

    OdpowiedzUsuń